Kasacji wyroku jeszcze nie ma. Trzeba czekać

- Wyroku jeszcze nie ma i ma się komu o to zapytać, choć ja osobiście uważam, że są marne szanse na to, by nasza sprawa została rozpatrzona pozytywnie. Trzeba czekać - oświadczył Grzegorz Smytry, dyrektor bydgoskiego oddziału ANR.

O roszczeniach do majątku w Lubostroniu pisaliśmy wielokrotnie. Chce go odzyskać hrabia Leon Skórzewski, potomek rodu mieszkający aktualnie w Australii. Jest już o krok do odzyskania przedwojennych włości. Uważa, że lubostroński majątek nie podlegał reformie rolnej i zażądał jego zwrotu.

Marek Sawicki, minister rolnictwa w czerwcu 2015 roku uznał roszczenia spadkobiercy z Australii. Decyzję ANR zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten najpierw wstrzymał jej wykonanie, aż w końcu podtrzymał stanowisko ministra. O kasację tego wyroku ubiega się teraz ANR.

Instytucja kultury jaką jest Pałac Lubostroń, działa, organizuje życie kulturalne, ale jak zauważa Andrzej Budziak, dyrektor kompleksu, "czuje się", że kiedy placówka występuje o wsparcie finansowe, jest skreślana z listy beneficjentów.

- Pałac jest pięknie odrestaurowany, brakuje tylko nowych okien. Występowaliśmy do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o dotację na ich wymianę, niestety nie dostaliśmy ich - mówi.

Przyznaje także, że sam Skórzewski, który zapowiadał w ubiegłym roku wizytę w dawnych włościach, nie przyjechał, a teraz również nie inicjuje kontaktów. - Ostatni kontakt miał miejsce w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Starałem się dyplomatycznie napisać życzenia. Hrabia odpowiedział grzecznościowo, ale nie poruszył sprawy Lubostronia - usłyszeliśmy. - Robimy swoje, ale nie wszystko idzie jakbyśmy tego chcieli - dodaje dyrektor.

- Od kilku lat lubostrońskiemu parkowi przygląda się Narodowy Instytut Dziedzictwa. Są już nawet plany, by odrestaurować go w stylu angielskim. Przygotowano rewelacyjne propozycje w tym zakresie. Niestety, na razie, to tylko marzenia