Styczeń 2020 roku przyniósł jeden z największych skandali w historii Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To wtedy media, m.in. "Polska Times" ujawniły, że Katarzyna G., pracująca jako kasjerka w CBA, wynosiła z centrali pieniądze w reklamówkach. W sumie ukradła ponad 9 mln złotych.
O sprawie zrobiło się głośno w CBA, kiedy w wyniku wewnętrznej kontroli wykryto, że z organizacji wyciekały duże pieniądze. W efekcie śledztwa, kobieta została aresztowana. W proceder zamieszany miał być także mąż pracownicy, który również został zatrzymany.
Z początku CBA dementowało doniesienia o kasjerce-złodziejce.
"W nawiązaniu do doniesień medialnych Centralne Biuro Antykorupcyjne oświadcza, że nie informuje o decyzjach kadrowych, podejmowanych wobec funkcjonariuszy i pracowników Biura. Nie jest prawdą, jakoby Centralne Biuro Antykorupcyjne utraciło jakiekolwiek środki finansowe" - podał w oświadczeniu Temistokles Brodowski, rzecznik CBA w styczniu 2020.
Ale nieoficjalnie z Biura docierały informacje o dymisjach osób, które powinny były zauważyć wyciekające pieniądze. Również tych dymisji CBA nie chciało potwierdzić.
30 mln złotych przegrane w zakładach
Katarzyna G. "inwestowała" ukradzione pieniądze w hazard - konkretnie w zakłady na jednej ze stron internetowych. Według RMF FM, proceder z początku przyniósł gigantyczne zyski, bo małżeństwo wygrało w sumie ponad 29 mln 200 tys. zł. Ale po pewnym czasie Katarzyna i Dariusz G. zaczęli przegrywać, aż wreszcie stracili wszystkie pieniądze, które wygrali oraz te, które ukradli.
Prokuratura - w ramach nowych przepisów o konfiskacie rozszerzonej - zajęła na kontach bukmachera pieniądze, które zniknęły z CBA. Jeśli sąd potwierdzi winę podejrzanych, ponad 9 milionów wróci do kasy Biura - informuje RMF FM.
Proces w sprawie wyprowadzania pieniędzy z CBA przez małżeństwo rusza 23 grudnia.
