KH Energa Toruń - HKS Tychy 1:3 (0:1, 1:0, 0:2)
Bramki: 0:1 Pociecha - Heljanko, Monto (3:29), 1:1 Arrak - Baszyrow, Worona (32:19), 1:2 Lehtonen - Jeziorski (49:06), 1:3 Łyszczarczyk (59:22)
KH Energa: Studziński - Jaworski, Johansson, Napiórkowski, Arrak, K. Kalinowski - Zieliński, Svars, Baszyrow, Syty, Worona - Henriksson, Lawlor, Fidorovs, Vahatalo, Persson - Kurnicki, Gimiński, Maćkowski, Prokurat, Kwiatkouski.
Mecz zaczął się źle. Gospodarze zaczęli z dużym animuszem, ale już nieco ponad 200 sekundach otrzymali mocny cios: wznowienie i piękne uderzenie Bartłomieja Pociechy dało prowadzenie tyszanon. Goście przeważali już do końca tercji, a torunianie mogli liczyć na nieliczne wypadku z kontry, choć po jednej z nich Jesper Henriksson trafił w słupek.
W drugiej tercji KH Energa miał szanse w liczebnych przewagach. Pierwszą GKS wybronił, ale gdy w 39. minucie na ławkę powędrował Mateusz Ubowski, to swojego czwartego gola w sezonie strzelił Robert Arrak. Szybkie dwa podania partnerów z formacji i Estończyk popisał się precyzyjnym uderzeniem.
Niestety, także rywale mieli swoje okazje w przewadze. W 49. minucie na ławkę kar powędrował Henrikssen i GKS potrzebował zaledwie 4 sekund, aby odzyskać prowadzenie. Wystarczyło wygranie wznowienia i jedno podanie w tercji obronnej torunian.
Torunianie ponieśli piątą porażkę w tym sezonie. Nie pierwszy raz w sezonie stoczyli bardzo wyrównaną walkę z wyżej notowanym zespołem, byli bardzo blisko, ale zabrakło szczegółów. Tak było w czwartekj, gdy także na Tor-Torze było 1:3 z GKS Katowice i także gości ostatniego gola strzelili do pustej bramki.
