KH Energa Toruń - GKS Tychy 0:1 (0:0, 0:0, 0:1)
Bramka: Bartłomiej Jeziorski (43).
KH Energa: Pohjanoksa - Schafer, Johansson; Larionovs, Fjodorovs, Djumic - Behm, Zieliński; Jaakola, Huhtela, Tiainen - Jaworski, Kuchnicki; Kogut, K. Kalinowski, M. Kalinowski - Gimiński, Sozanski; Bashirov, Syty, Prokurat.
GKS: Fucik - Jaśkiewicz, Kaskinen; Jeziorski, Komorski, Łyszczarczyk - Jaromersky, Jansson; Mroczkowski, Padakin, Bukowski - Pociecha, Bizacki; Gościński, Turkin, Korenchuk - Bryk, Nilsson; Krzyżek, Ubowski, Marzec.
Od początku obie ekipy postawiły na ofensywę. Torunianie oddali aż 16 strzałów, a ich rywale dwa razy mniej. Jednak obaj bramkarze spisywali się bez zarzutu i nie dali się pokonać. Kibice jednak się nie nudzili, bo na lodowisku wiele się działo.
W drugiej tercji było podobnie. Znowu były sytuacje, ale brakowało skuteczności i bramkarze ponownie pokazali się z jak najlepszej strony.
Trzecia odsłona zaczęła się bardzo źle dla torunian. Najpierw na ławkę kar powędrował Michał Kalinowski, a po kilkudziesięciu sekundach dołączył do niego Mirko Djumic. Torunianie przez blisko minutę bronili się w podwójnym osłabieniu, ale niestety po akcji Alana Łyszczarczyka i Pavla Padakina do siatki KH Energa trafił Bartłomiej Jeziorski.
Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale wszelkie strzały padały łupem świetnie dysponowanego Tomasa Fucika, który obronił aż 38 strzałów!
W następnym meczu zaplanowanym na piątek torunianie zagrają w Sanoku.
