GKS Tychy - KH Energa Toruń 1:3 (0:0, 1:1, 0:2)
Bramki: 1:0 Galant - Łyszczarczyk (28:41), 1:1 Fjodorovs - Pauliny (28:57), 1:2 Zieliński - Syty, Behm (45:46), 1:3 Djumić - Syty (52:21)
KH Energa: Rosen - Johannson, Kurnicki, Djumić, Syty, Baszirow - Behm, Zieliński, Pauliny, Fjodorovs, Tianen - Jaworski, Gimiński, Jaakola, Larionovs, Kogut - Bajwenko, Schafer, M. Kalinowski, Maćkowski, Wenker.
W Tychach mecz zaczął się od bezbramkowej 1. tercji, w której więcej było kar niż klarownych sytuacji pod bramkami obu zespołów. Wreszcie konto z trafieniami otworzyli gospodarze: po niespełna pół godzinie czystej gry tyszanie wykorzystali liczebną przewagę, gdy na ławce siedział Albin Johansson (do wybronienia zabrakło zaledwie 3 sekund).
Gospodarze z prowadzenia cieszyli się zaledwie 16 sekund. Wznowienie i Denis Fjodorovs wyrównał. Mecz nabrał tempa, akcji było więcej. GKS zaliczył trafienie w poprzeczkę, ale to torunianie objęli prowadzenie. To rywale w 3. tercji nacierali, ale do siatki z niebieskiej linii trafił Mateusz Zieliński. W 53. minucie podwyższył niezawodny Mirko Djumić. Tym razem to KH Energa wykorzystał przewagę, gdy na ławce siedzieli Bryk i Jaromersky.
GKS nacierał do końca, ale Markus Ekholm Rosen był bezbłędny, nawet w sytuacjach sam na sam z napastnikami rywali.
