Śląsk Wrocław - Enea Astoria Bydgoszcz 90:66
Kwarty: 22:18, 24:17, 19:16, 25:15
ŚLĄSK: Jovanović 22 (2), 6 as., Nevels 20 (4), 5 as., Keller 9 (1), Gabiński 9 (1), Zagórski 0 oraz Stewart 10, Gordon 8, Tomczak 6, Wójcik 4, Musiał 2, Żeleźniak 0, Łabinowicz 0.
ENEA ASTORIA: Sanders 19 (1), 6 zb, 8 as., Nizioł 13 (3), Chyliński 10 (2), Loncar 9, Gabrić 4 oraz Frąckiewicz 6, Krasuski 3, Nowakowski 2, Aleksandrowicz 0.
Bydgoszczanie rozpoczęli od prowadzenia 7:2, ale potem mecz się wyrównał. Goście próbowali grać akcje pod kosze i wykorzystać brak Dziewy w Śląsku, ale byli nieskuteczni (5/12 w rzutach za 2 w 1. kwarcie). Gospodarze imponowali za to skutecznością z dystansu (4/6 w 10 minut).
Na początku 2. kwarty Nevels po raz drugi trafił z dystansu. Zrobiło się 27:18 i trener Artur Gronek musiał prosić o czas. Jego podopieczni mieli spore problem w ofensywie (zaledwie 38 proc. z gry do przerwy), a po kolejnej "trójce" Nevelsa przewaga Śląska przekroczyła 10 punktów. W zespole Enea Astorii nie zawodził Sanders (11 pkt i 5 asyst w 1. połowie), ale Amerykaninowi brakowało wsparcia kolegów.
Po przerwie gospodarze wciąż bombardowali kosz Astorii z dystansu i wciąż odpowiadał praktycznie tylko Sanders. W grze zespołowej było mnóstwo niedokładności (35 proc. z gry, 15 strat).
Trener Śląska nie wahał się puszczać na parkiet bardzo młodej piątki, m.in. pierwsze punkty w PLK zdobył Jan Wójcik, syn legendarnego Adama Wójcika. Bardzo dobrze prezentował się także 18-letni Kacper Gordon.
Gra w ofensywie Asty zupełnie się rozsypała, nie było akcji blisko kosza, szwankowała skuteczność z dystansu, nawet Sanders nie był już tak dobry jak wcześniej. Śląsk panował nad wydarzeniami na boisku, a w 33. minucie wygrywał już różnicą 21 punktów.
