To wydarzyło się 10 stycznia tego roku na ulicy Wrocławskiej w Białymstoku. Śledczy ustalili, że oskarżony Marek B. jechał samochodem kia od strony Starosielc w kierunku ulicy Popiełuszki. Było po godzinie 16, kiedy zbliżał się do oznakowanego przejścia dla pieszych. Do tego samego przejścia zbliżała się też 58-letnia piesza.
Zdaniem prokuratury, oskarżony 33-latek nie zredukował prędkości w aucie, nie obserwował też uważnie tego, co się działo na jezdni. Jego auto dosłownie staranowało prawidłowo przechodzącą po pasach kobietę. Nieprzytomną pieszą karetka zabrała do szpitala.
58-latka nigdy już nie odzyska zdrowia i sprawności. Nie będzie zdolna do samodzielnej egzystencji. W wyniku tego wypadku pokrzywdzona doznała m.in. ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego ze złamaniem kości czaszki, krwawieniem i obrzękiem mózgu. Ten ciężki uszczerbek na jej zdrowiu - zdaniem biegłych - zagrażało jej życiu.
Dlatego - jak przyjął prokurator w akcie oskarżenia - Marek B. będzie odpowiadał z paragrafu kodeksu karnego, który przewiduje surowszą odpowiedzialność kierowcy.
- 33-latkowi grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności - mówi Wojciech Zalesko, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Zdaniem śledczych, oskarżony zobaczyłby pieszą na pasach, gdyby patrzył na jezdnię, a nie na zegarek. Marek B. wyjaśniał, że tylko spojrzał. Twierdził, że jechał z prędkością ok. 50 km/h i z daleka nie widział nikogo w rejonie przejścia. Hamował, zjechał w lewo, ale uderzenia nie udało się uniknąć. Śledczy ustalili, że kierujący kia był trzeźwy.
Zobacz też:
Wypadek bmw na skrzyżowaniu Wrocławskiej i Zielonogórskiej. ...
Wypadek na skrzyżowaniu Popiełuszki z Wrocławską. Tir uderzy...
Fasty. Wypadek na DK65. Ciężarówka zderzyła się z samochodem osobowym