KK Świecie - Żuraw Gniewino 63:61 (8:14, 31:11, 14:16, 10:20)
KK: Malinowski 19 (2), Wiśniewski 14, Michałek 7, Kowalski 4, Herman 4 oraz Kubacki 15 (2), Babicz 0, Stawecki 0
ŻURAW: Pawłowski 15 (1), Wilk 13 (1), Kobus 8, Igliński 8 (1), Bogusz 5 (1) oraz Nieleszczuk 5, Podbielski 5, Zimniewicz 2, Nosek 0, Majtyka 0
Gospodarze zagrali w nieco liczniejszym składzie niż w środę w Cetniewie, ale ponownie trener Andrzej Struski grę opierał na sześciu zawodnikach. Bartosz Babicz i Norbert Stawecki tylko na chwilę pojawili się na parkiecie. Młodzież nie dostała szansy.
Pierwsza kwarta nie była najlepsza w wykonaniu świecian. Przegrali ją zasłużenie 8:14. Kluczowe okazały się trzy minuty 2. odsłony, gdy nastapił koncert gry miejscowych w ataku i obronie. Efekt ze stanu 9:17 zrobiło się 27:19 dla beniaminka ze Świecia. Świetnie w tym okresie grali Marcin Kubacki i Zbigniew Malinowski. Wspierał ich Piotr Wiśniewski. Przed przerwą KK jeszcze zwiększył przewagę do 14 punktów - 39:25.
Trzecia odsłona była wyrównana. Trwała wymiana kosz za kosz. Świeccy koszykarze utrzymywali 12-13 punktowe prowadzenie. Po pół godziny prowadzili 53:40.
Na początku ostatniej kwarty nic się nie zmieniało. Wciąż bezpiecznie prowadzili podopieczni Andrzeja Struskiego - w 34. min. nawet 61:47. Jednak potem dało znać o sobie zmęczenie. Do głosu doszli zawodnicy z Gniewina, którzy zaczęli odrabiać straty. Na 48 sekund przed końcem KK prowadził już tylko 63:61, a na placu gry nie było już rozgrywającego Zbigniewa Malinowskiego, który zszedł za 5 fauli. Na szczęście jego koledzy dzielnie walczyli do końcowej syreny i utrzymali to skromne prowadzenie. Pomogli im rywale, którzy trochę pogubili się w ostatniej akcji.
W sobotnim meczu pierwsze skrzypce w świeckiej ekipie zagrali Zbigniew Malinowski, Marcin Kubacki i Piotr Wiśniewski. Woli walki nie można odmówić też Tomaszowi Hermanowi, Krzysztofowi Kowalskiemu i Karolowi Michałkowski, chociaż oni mieli gorszą skuteczność rzutową.
Czytaj e-wydanie »