Spis treści
- Zaczęło się od przypadku - wyjaśnia Jerzy Szafarczyk z Głogówka Królewskiego pod Świeciem. - Zajmujemy się z żoną hodowlą gęsi i poszukiwaliśmy maszynki do zmielenia gęsiny, m. in. na okrasę. Elektryczne urządzenia nie do końca spełniały nasze wymagania, bo nie o ten rodzaj rozdrobnienia mięsa nam chodziło. Zaczęliśmy więc szukać urządzeń dawnych.
Największa w Europie
Z pomocą przyszedł Jarosław Pająkowski, komisarz Festiwalu Smaku w sąsiednim Grucznie. - Wyciągnął ze strychu starą, dużą maszynkę do mięsa, używaną przez rzeźników - wspomina kolekcjoner. - Doprowadziłem ją do stanu używalności i zdała egzamin. Mam ją w kolekcji do dziś.
- Po trzech latach można powiedzieć, że w Europie nie ma większej kolekcji niż pana Szafarczyka - ocenia Pająkowski.
Do soków, sera, klusek, fasoli, szparagów...
Zawiera ona wiele niespotykanych egzemplarzy, np. maszynkę z przekładnią. - Oferuje dwie szybkości mielenia mięsa - wyjaśnia kolekcjoner. - Jednak najważniejsza jest dla mnie elektryczna maszynka do mięsa firmy Alexanderwerk. Najprawdopodobniej była w kuchni obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Długo się z nią męczyłem, żeby doprowadzić ją do stanu używalności, ale w tej chwili wszystko działa.
W kolekcji pana Szafarczyka znajdziemy maszynkę do mielenia kości, wyciskania soków, cięcia szparagów, siekania ziół, obierania jabłek, zamykania konserw, krojenia sera, do lania klusek, robienia masła, czyszczenia stempli pocztowych, siekania w paski ugotowanych ziaren fasoli (Niemcy tak robią do zupy) i maleńkie maszynki do wyciskania czosnku.
Przyjeżdżają z różnych stron świata. Z Kanady, USA, Szwecji - wylicza Jerzy Szafarczyk. - Niedawno odnowiłem maszynkę z Indii i jeszcze nie wiem, do czego ona służy. Nie ma nożyka ani miejsca na odpad. Ale w końcu dojdziemy, po co ktoś ją zrobił.
W sobotę w Grucznie
Kolekcję z Głogówka zaprezentowano na zamku w Golubiu-Dobrzyniu, część urządzeń będzie można zobaczyć 24 sierpnia przy Starym Młynie w Grucznie, ale zainteresowani mogą też odwiedzić pana Jerzego w Głogówku Królewskim.
- Przyjechało już kilka wycieczek. Raz nawet autokar! - podkreśla kolekcjoner. - Jest zainteresowanie. Moja nowa sąsiadka, która dopiero pójdzie do szkoły, była tak ciekawa tych maszynek i pytała o takie detale, że musiałem się dobrze zastanowić, żeby nie opowiadać jej głupot. Zaskoczyła mnie ta dziewczynka, może kiedyś będzie konstruktorką.
Odwiedzających dziwi to, że kiedyś w domach ludzie mieli takie cuda, jak maszynka do cięcia fasoli czy szparagów. - W majętnych domach były różne urządzenia - podkreśla pan Jerzy. - Sam pochodzę z dużego gospodarstwa w Rzęczkowie w Toruńskiem, gdzie za zadanie miałem mielenie siemienia lnianego jako dodatek do paszy dla cieląt. Dostałem do tego właśnie taką maszynkę - prezentuje egzemplarz ze swojej kolekcji.



Wspólna pasja
Pasję pana Jerzego podchwycił syn, który mieszka w Żywcu. To on dociera do eksponatów.- Szuka ich w internecie, do mnie docierają pocztą. Ewentualnie syn przesyła zdjęcie, a czasami nawet nie, tylko pyta, czy coś dotarło. Ja zajmuję się renowacją. Spawam, czyszczę, maluję i staram się, żeby kolory były oryginalne. Chociaż to zajmuje sporo czasu, cieszę się, że mam dla kogo to robić - mam spadkobiercę.
Pan Rafał z zaangażowaniem dokłada rękę do wspólnej pasji.
- Gdyby któryś z Czytelników miał katalogi lub inne opracowania na temat takich maszynek, to proszę o kontakt. Pozyskanie maszynki to 30 procent sukcesu. Dokumentacja jest ważna, bo dzięki niej można właściwie odnowić maszynkę, poznać jej przeznaczenie itd. - wylicza.
Kontakt do pana Rafała: 607 324 624.
