"Sprzedam komórkę jajową" - ogłoszeń tej treść jest w sieci mnóstwo. W listopadzie swój anons zamieściła "ziutka". 20-letnia studentka z Lublina podaje w ogłoszeniu informacje o swoim zdrowiu i wyglądzie. Oczekuje tylko poważnych ofert od osób chętnych kupić od niej jajeczko za 8 tys. zł.
"Maniamania" reklamowała swoje komórki jajowe rok temu. Cena - 6 tys. zł. W sieci znajdziemy też znacznie tańsze jajeczka. Wiele zależy od tego - jak pilnie potrzebuje pieniędzy sprzedająca. Tanio! i pilne! - te slogany pojawiają się w tych ogłoszeniach równie często, jak w przypadku handlu samochodami.
Coraz rzadziej na popularnych aukcjach internetowych znajdziemy ogłoszenie o sprzedaży nerki czy szpiku. Ogłoszenia są po prostu szybko usuwane przez administratorów, gdyż to właśnie pośrednicy w handlu (a nie sprzedawca) mogą mieć kłopoty prawne w związku z taką transakcją. Mimo to co jakiś czas można trafić na ofertę sprzedaży organu albo pytanie gdzie i jak w Polsce można zarobić na swojej nerce.
Sprzedają nawet swój czas
Entuzjaści gier komputerowych nie tylko wykazali się handlową fantazję ale nawet wymyślili nową kategorię sprzedawanych rzeczy - postacie z gier. Choć fizycznie nie istnieją - a sprzedawcy podają jak najbardziej prawdziwe informacje - kupców nie brakuje. Choć osoby niewtajemniczone nie mają zielonego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi, ani ile może być warte konto w kultowej (ponoć) grze mmo Metin2, z postacią która ma 70 lvl na serwerze s4 i dropkiem 32 lvl z eq (takie właśnie konto można obecnie kupić na allegro). Sprzedawca wystawił swój towar (a raczej, jak wyjaśnia na aukcji czas jaki poświęcił na stworzenie postaci) w opcji kup teraz za 500 zł. Licytować można od 10 zł.
Miejsce na cmentarzu czeka
Nie wszystkie oferty handlowe, na które trafimy w sieci są uczciwe. Do tych nieuczciwych z pewnością należy m.in. handel miejscami w akademiku. Choć władze wszystkich uczelni przestrzegają, że to niezgodne z regulaminem, a akademicki pokój nie jest własnością studenta i nie może nim dowolnie rozporządzać, w internecie regularnie pojawiają się oferty kupię-sprzedam miejsce w akademiku. Miejsce jest imienne, a osoba, której je przyznano zazwyczaj dostaje legitymację ze zdjęciem. Trudno więc podejrzewać, że któraś ze stron procederu nie wie, że łamie przepisy.
Zgodnie z prawem, grobu ani miejsca na cmentarzu sprzedać nie można. Wniesiona opłata nie jest bowiem ceną za zakup parceli, a za prawo do jej użytkowania. Jednak przepis można łatwo obejść. Wystarczy, że osoba opłacająca kwaterę potwierdzi u administratora, że zmarły, którego rodzinie sprzedano miejsce, jest jej dalekim kuzynem czy innym krewnym. I tyle. Nic dziwnego, że skoro to takie proste, a ceny na prestiżowych cmentarzach są bardzo wysokie - sięgają nawet kilka tys. zł. za miejsce - ofert sprzedaży znajdziemy w sieci mnóstwo.
Udostępnij