Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec skandalu na ciechocińskim osiedlu. Za sprawą naszej gazety

Dariusz Knapik [email protected] Tel. 052 326-31-41
fot. sxc
Od dziś na sąsiadującym z tężniami osiedlu Królów nie będzie już spalin i decybeli. A także nielegalnej bazy transportowej, która od lat zatruwała życie mieszkających tu ludzi.

Więcej informacji z Ciechocinka znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/ciechocinek

Słupy stanęły już w miniony piątek. Na wszystkich ulicach sąsiadujących z leżącym w uzdrowiskowej strefie ochronnej osiedlem Królów. Wczoraj ciechocińscy drogowcy ustawili na nich znaki zakazu wjazdu pojazdów o ładowności powyżej 3,5 ton. - Na tę chwilę czekaliśmy całe lata - mówi mieszkanka osiedla Bożena Pietrzak.

Formalnie zakaz obowiązuje jednak od dziś, po upływie 7-dniowego terminu od jego zgłoszenia w starostwie przez burmistrza Ciechocinka. - Na pewno w najbliższych dniach zwrócimy szczególną uwagę na to osiedle. Jeśli ktokolwiek złamie prawo, na pewno nie uniknie mandatu - zapewnia Marta Kulpa, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Aleksandrowie Kuj.

Władza była głucha...

Do dziś nie wiadomo, jakim cudem, zaledwie 400 metrów od tężni mogła bezkarnie funkcjonować transportowa baza. W sytuacji, gdy w całym uzdrowisku, poza ściśle wytyczonymi trasami, obowiązuje surowy zakaz kursowania ciężkich pojazdów. Nie dotyczył on jednak mieszkającego na osiedlu Królów właściciela firmy drogowo-budowlanej "Bet-Bud", kuzyna aleksandrowskiego wicestarosty. Na osiedlu nie ustawiono bowiem... znaków zakazujących wjazdu ciężkiego sprzętu.

Ten skandal ujawniliśmy w opublikowanym 20 listopada artykule "Ptaki już nie śpiewają". O tym, jak przez 4 lata po osiedlowych uliczkach krążyły spychacze, koparki i wielkie ciężarówki, zjeżdżając do bazy założonej na działce za domem przedsiębiorcy. Niektóre pojazdy stały jednak na ulicy. Od rana kierowcy długo rozgrzewali silniki, blokowali auta mieszkańców, niszczyli ogrodzenia i zieleń. A policja nie mogła nic zrobić, bo jak tu pisać mandaty, gdy nie ma znaków zakazu wjazdu.

Mieszkańcy wiele razy interweniowali we wszelkich możliwych instytucjach, z resortem zdrowia włącznie. Bezskutecznie. Po blisko 2-letniej walce poddał się nawet poseł PO Marek Wojtkowski. Miejscowy ratusz i aleksandrowskie starostwo wciąż pozostawały głuche na prośby mieszkańców.

Burmistrz dotrzymał słowa

- Przyznaję, że moi podwładni, a może i ja sam popełniłem tutaj błąd. Ale już go naprawiamy - nie krył burmistrz Ciechocinka Leszek Dzierżewicz. Solennie obiecał nam, że jeszcze przed świętami na osiedlu staną znaki zakazu.

- Ten artykuł dał nam nadzieję na zakończenie terroru naszego sąsiada - napisał po ukazaniu się publikacji Wojciech Jaworowski.

- Wszelkie instytucje totalnie nas ignorowały. Jest pan pierwszym, który się tym poważnie zainteresował i naszą ostatnią deską ratunku. Wierzymy, że uda się doprowadzić tę sprawę do końca - przeczytaliśmy m.in. w liście Urszuli Urbanowicz. Podobnych głosów było więcej. Mieszkańcy nie kryli, że po publikacji do bazy ściągnięto jeszcze więcej sprzętu, który blokował też sąsiednie ulice.

Cały czas śledziliśmy losy tej sprawy. Jeszcze w listopadzie burmistrz zlecił opracowanie zmian w miejscowym planie organizacji ruchu drogowego. Otrzymały one pozytywną opinię policji i starostwa. Potem w toruńskiej firmie zamówiono znaki.

Wczoraj wokół osiedla krążyły już patrole policji. Od dziś kierowcy koparek, czy spychaczy mogą tu jeździć tylko na własne ryzyko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska