START LUBLIN - POLSKI CUKIER SIDEN 67:63 (21:22, 13:14, 14:16, 19:11)
START: Czujkowski 17 (3), Wilczek 16 (1), 10 zb., Szawarski 12 (3), Mordzak 7 (1), Kowalski 7, Sikora 5, Michalski 2, Pełka 1
POLSKI CUKIER: Jankowski 16 (4), Żytko 14 (3), Wojdyła 8 (2), Bochno 8 (1), Barycz 5 (1), Lisewski 4, Śmigielski 4, Perka 2, Jarecki 2, Stępień 0, Wilczek 0
Już początek meczu zwiastował spore problemy. W pierwszych minutach Start powtórzył scenariusz z drugiego meczu. Z dystansu jak na treningu trafiali Czujkowski, Szawarski i Mordzak. W 6. minucie był 16:8, chwilę później 20:13. Goście w tym momencie mieli skuteczność z dystansu 4/6. Do przerwy wyniosła od 54 procent przy zaledwie 29 procentach w rzutach za 2.
Potem jednak wreszcie torunianie zaczęli bronić. Jeszcze przed pierwszą przerwą odrobili straty i wyszli na prowadzenie 22:21 (akcja 2+1 Bochno, dwa razy spod kosza trafił Lisewski). W drugiej kwarcie początkowo było jeszcze lepiej Trener Sowiński posadził na ławce Jankowskiego, obu rozgrywających. Za organizację gry odpowiadali Bochno ze Śmigielski. To był dobry pomysł. Dopiero w 16 minucie Marcel Wilczek zdobył pierwsze w tej kwarcie punkty dla gospodarzy. Lublinianom puszczały nerwy, Czujkowski popełnił faul niesportowym (Żytko 1 wolny, 21:30).
To była najwyższa przewaga gości w tym meczu. Wtedy znowu torunianie stanęli i dali sobie wrzucić 11 pkt z rzędu. Zmiany w składzie spowodowały znowu serię strat. Z dystansu przypomnieli o sobie M. Wilczek i Czujkowski, w 19. minucie Start znowu prowadził 32:30.
W trzeciej kwarcie prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, ale w końcówce skromną zaliczkę na ostatnią kwartę zapewnił torunianom Jankowski. Obrońca aż trzy razy trafił z dystansu, w sumie w tej kwarcie zdobył 13 pkt. Po jego akcji tuż przed przerwą PC SIDEn prowadził 52:48.
Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Lublinianie walecznoścąi i ambicją wyrwali trzecie zwycięstwo w ćwierćfinałowej serii. W ostatnich trzech minutach torunianie nie zdobyli punktu, nie licząc rozpaczliwego rzutu z dystansu Żytki na 5 sekund przed końcem. Udało się wtedy zbliżyć na 65:63, ale zaraz dwoma wolnymi odpowiedział rezerwowy Sikora.
Torunianie w najważniejszym meczu sezonu nie potrafili pokazać swojego potencjału. Mieli tylko 39 procent skuteczności z gry, w zbiórkach wygrali tylko 32:31, mieli aż 19 strat przy 15 asystach. Z play off odpadają jako pierwsi, choć żaden z klubów I ligi nie mógł się z nimi równać potencjałem kadrowym io finansowym.
W innych parach: Sokół Łańcut - Polfarmex Kutno 68:94 (stan 1:2), Wilki Morskie Szczecin - MOSiR Krosno 97:74 (stan 1:2), MKS Dąbrowa Górnicza - WKK Wrocław 84:81 (stan 1:2)