- Od czasu kiedy powstało tu składowisko odpadów podupadłem na zdrowiu, a dzieci dostają wysypki. Rodzina z dziećmi przyjeżdża do nas w wakacje i zawsze jest ten sam problem - dzieci po kilku dniach pobytu dostają swędzące krostki na całym ciele. Co będzie z naszym zdrowiem za kilka lat?
Pojechaliśmy na miejsce składowania odpadów. Gołym okiem widać, że teren zajmowany przez firmę nie jest odpowiednio zabezpieczony. Wysokie na kilka metrów sterty gum i innych plastików zalegają na placu, który nie jest pilnowany, a od strony pola nie ma ogrodzenia. Z relacji sąsiadów dowiadujemy się, że nawet brama wjazdowa nie zawsze jest zamknięta. - Każdy może tam wjechać i wwieść na przykład odpady z własnego gospodarstwa - wskazują mieszkańcy.
Państwo Krężel, sąsiedzi składowiska, zgłosili sprawę do Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Inspektorzy podjęli interwencję. Jednak podczas pierwszej wizyty w firmie recyklingowej w Konojadach nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości, które miałyby zagrażać środowisku i zdrowiu ludzi czy zwierząt.
- Kontrolowaliśmy składowisko i wszystko było w porządku - zapewnia Zygmunt Modelski, kierownik działu inspekcji WIOŚ w Toruniu. - Niedawno podjęliśmy ponownie interwencję w Konojadach, ale tym razem nie udało nam się wejść na teren zakładu. W naszej ocenie ilość odpadów rzeczywiście zwiększyła się wielokrotnie od momentu poprzedniej wizyty. Chcieliśmy porozmawiać z szefem Rubeco, które notabene już nie jest właścicielem. Udało nam się ustalić adres firmy składującej odpady i próbujemy się skontaktować z jej przedstawicielami. Niestety, na wielokrotne próby kontaktu telefonicznego na razie nie ma odzewu ze strony właścicieli składowiska - twierdzi Modelski.
Inspektorzy w rozmowie z "Gazetą" zapewnili, że jeszcze w tym tygodniu podejmą bardziej radykalne działania w nawiązaniu kontaktu i skontrolowania zakładu składującego odpady.
Sprawą zainteresowaliśmy także Starostwo Powiatowe w Brodnicy, Wydział Ochrony Środowiska.
- Owszem zezwolenie na składowanie odpadów plastikowych zostało wydane firmie Rubecko - potwierdza Radosław Koj, naczelnik wydziału. - Nic nam jednak nie wiadomo, że inny podmiot zarządza składowiskiem. Tym samym zezwolenie wygasa i nikt inny, czyli nowy podmiot, nie może składować odpadów - dodaje.
Naczelnik wydziału obiecał, że osobiście uda się na miejsce, żeby ocenić i zapoznać się z faktycznym stanem oddziaływania składowanych odpadów na środowisko, a także postara się ustalić właściciela składowanych odpadów. Do tematu wrócimy.
Czytaj e-wydanie »