Kontrola NIK. Za mało kaprali

Kontrola odbyła się w latach 2005-2008 i objęła osiem placówek: w Dęblinie, Koszalinie, Toruniu, Ustce, Wrocławiu i Zegrzu. Kształcą one żołnierzy zawodowych np. kaprali. Jakie są wnioski? Szkoły mają zbyt mało absolwentów, a poziom nauczania w większości jest niewystarczający w stosunku do potrzeb nowoczesnej armii. Ich wykładowcy posługują się sprzętem dydaktycznym z lat 60. lub 70. XX w.

We Wrocławiu nie było np. pistoletów treningowych i granatów, a w Zegrzu - przenośnych radiostacji. Z roku na rok brakuje też coraz więcej kaprali - w czerwcu ub.r. ok. 1,8 tys., czyli 28 proc. Istnieje ryzyko, że na koniec br. nasze siły zbrojne nie osiągną 49 tys. podoficerów zawodowych. Na początku roku było ich zaledwie ok. 41,8 tys. Zagrożony więc jest proces uzawodowienia armii.

- Te szkoły są niedoinwestowane - mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK. - Trudno więc pozyskać dobrych instruktorów i przeprowadzić wszystkie zajęcia. Efekt jest taki, że absolwenci przychodzą do jednostek, gdzie jest nowoczesny sprzęt i dowódcy muszą ich szkolić na nowo.

NIK przesłał wnioski do ministra obrony narodowej. Biedziak zaznacza, że część placówek wprowadziła zmiany już w trakcie kontroli. Tak było w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Toruniu.

- Na tle innych placówek wypadła dobrze - mówi rzecznik izby. - Był problem m.in. ze sprzętem i kadrą. Szkoła korzysta z bazy dydaktycznej innych ośrodków.

- Wyjaśniliśmy wszystkie kwestie w trakcie kontroli - mówi Zbigniew Płaczkiewicz, rzecznik toruńskiej SPWL. - To były drobne sprawy. Wypadliśmy bardzo dobrze.

Korzystamy z usług innych ośrodków np. ciężkiego sprzętu Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia. Nie opłacałoby się nam utrzymywać takiego parku, skoro już taki jeden jest w naszym mieście.