https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje w Centrum Sztuki Współczesnej. Mężczyźni o wolności [zdjęcia]

NT
W piątek na wernisażu wzbudzającej kontrowersje wystawy „I po co nam wolność?” w Centrum Sztuki Współczesnej odbył się happening. Torunianie zwrócili uwagę, że znalazły się na niej prace 37 artystów i tylko jednej artystki.
W piątek na wernisażu wzbudzającej kontrowersje wystawy „I po co nam wolność?” w Centrum Sztuki Współczesnej odbył się happening. Torunianie zwrócili uwagę, że znalazły się na niej prace 37 artystów i tylko jednej artystki. Sławomir Kowalski
W piątek na wernisażu wzbudzającej kontrowersje wystawy „I po co nam wolność?” w Centrum Sztuki Współczesnej odbył się happening. Torunianie zwrócili uwagę, że znalazły się na niej prace 37 artystów i tylko jednej artystki.

Tematem wystawy jest wolność, a jej punktem wyjścia są cztery osobowości twórcze XX wieku: Witkacy, Władysław Hasior, Jerzy Bereś i Tadeusz Kantor. Kuratorem jest dyrektor CSW Wacław Kuczma.

Grupa kilkudziesięciu osób zorganizowała happening wyrażający sprzeciw wobec braku kobiecych głosów na wystawie. Były to zarówno kobiety jak i mężczyźni. Przyszli na wernisaż ubrani w transparenty upominające się o polskie artystki, które zdaniem uczestników happeningu mogłyby znaleźć się na poświęconej wolności wystawie. Napisy brzmiały: „Gdzie jest Katarzyna Kozyra?”, „Gdzie Dorota Nieznalska?” itd. Początkowo witali gości przychodzących do CSW, a następnie uczestniczyli w wernisażu.

- Jest to sytuacja nadzwyczajna w toruńskim CSW, instytucja ta bowiem wcześniej była znana z zupełnie innego podejścia do kwestii równouprawnienia – mówi Marek Rozpłoch biorący udział w happeningu. - Osoby z niezależnego toruńskiego środowiska artystycznego, między innymi troszcząc się o jakość najważniejszej instytucji artystycznej w mieście, postanowiły sprzeciwić się tak spektakularnemu przykładowi wykluczenia kobiet w przestrzeni publicznej.

Po otwarciu wystawy głos zabrał jeden z uczestników wernisażu. – Kiedy mówią ci kłamstwa, można to zweryfikować, ale jeśli coś jest pominięte, nie ma już o tym gdzie się dowiedzieć. – mówił. – Najlepszą odpowiedzią na tę awanturę byłaby następna wystawa, na której wystawionych zostałoby 37 prac pań artystek.

Ponadto kilka torunianek, które spontanicznie założyły grupę „Po co nam wolność kobiet”, opublikowało list otwarty do dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej w sprawie braku artystek na wystawie. Popisało się pod nim już prawie 300 osób z całej polski. List otwarty znajdziesz TUTAJ.

- Uważamy, że dyrektor Wacław Kuczma wykazał się świadomą lub nieświadomą ignorancją stwierdzając, że historia polskiej sztuki składa się praktycznie tylko z głosów męskich i pomijając niezwykle znaczącą opinię polskich artystek – piszą autorki listu. - Taka postawa jest bardzo niebezpieczna, kiedy wykazuje się nią dyrektor publicznej instytucji, który czerpiąc ze swojej uprzywilejowanej pozycji decyduje, że tylko mężczyźni mają prawo wypowiadać się publicznie oraz odbiera ten głos kobietom.

Zapytaliśmy kuratora wystawy, dlaczego o pojęciu wolności na prezentowanej wystawie mówią w zasadzie tylko męscy artyści.

- Nie wiem, ile kobiet bierze udział w wystawie, ponieważ nie mam danych, ile jest kobiet w grupie The Krasnals – odpowiada Wacław Kuczma. - W CSW nikt nie lekceważy twórczości artystek, tym bardziej ja. Po drugie nikogo nie promujemy – ani artystek, ani artystów. Wybrałem takich twórców, ponieważ najbardziej pasują mi do zobrazowania mojej koncepcji wystawy. Płeć nie ma w tym miejscu znaczenia. Tworząc wystawę, założyłem sobie, aby nie opowiadać się po żadnej ze stron, jaka by ona nie była.

Na te słowa odpowiada Katarzyna Lewandowska, współautorka listu otwartego. - Odpowiedź dyrektora Kuczmy świadczy moim zdaniem albo o cynizmie albo o niewiedzy. Nie wiem, jak można organizować w 2018 r., symbolicznym i ważnym ze względu na rocznicę uzyskania przez Polki praw wyborczych, wystawę na temat wolności bez kobiet. Józef Robakowski zdeklarował, że wycofuje swoją pracę, ponieważ jest zniesmaczony zachowaniem Kuczmy i teamu kuratorskiego. Artystki i artyści z całej Polski są oburzeni. To są niesprawiedliwe strategie kuratorskie sprzed 50 lat. Przecież to jest całkowita eliminacja i wykluczenie głosu kobiet. Trzeba było nazwać wystawę: Mężczyźni o wolności.

Oblał ścianę CSW farbą w proteście przeciw kontrowersyjnemu wideo

Źródło:
TVN 24

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MRS

Pan Kuczma musiał się bardzo postarać, żeby nie pokazać prac artystek. Pokazał Jerzego Beresia, pomijając Marię Pinińską-Bereś, już nie wspominając o tym, że jedyna wyeksponowana praca jedynej artystki uczestniczącej w wystawie - Krystyny Gorazdowskiej, znakomitej fotografki - to zdjęcie jej ojca, a jej najważniejsze prace to fantastyczne zdjęcia ukazujące zniszczenia w powojennej Polsce. Brawo.

 
M
Małgorzata K.
Kiedy ten młody kurator pokazuje tylko feministki z bananami, czarne protesty, gejów, wagino-kolczyki(!) to jest wszystko dobrze, a kiedy Kuczma wystawi pastel Witkacego mamy ogólnokrajowy skandal. Coś tu jest nie tak ale chyba za stara jestem, żeby zrozumieć. Na wystawę oczywiście muszę się wybrać.
G
Gość
Gdzie jest Natalia LL? No blagam... Przeciez Ona tam juz prawie mieszka! Czy Ci ludzie byli chociaz raz w CSW w Toruniu?
m
mireKwiatkowski

A co za różnica, przecież i tak nikt tego nie ogląda. Bez pieniędzy podatnika ta atrakcyjna architektonicznie przechowalnia powietrza i tak nie ma racji bytu. Na dodatek ktoś u progu tej świątyni lekceważenia intelektu i wrażliwości odbiorcy postawił czarną paskudę, która zbrzydza przechodniów i odstrasza dzieci.

Prawdziwa sztuka broni się sama i nie potrzebuje ŻADNEJ narracji.

G
Gość

Torunianinem to się jest jeżeli ma się w Toruniu dom. Większość na tych zdjęciach to studenciaki i rękę dam sobie uciąć, że z Torunia nie pochodzą.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska