- Prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji na spotkaniu mieszkańców z prezydentem Dombrowiczem powiedział, że to przeze mnie nie zrobiono deszczówki. Bez niej drogowcy nie mogą wybudować drugiej połowy Widoku. Tymczasem to nie do końca jest zgodne z prawdą - mówi Tadeusz Zieliński. - Owszem, nie zgadzam się, żeby rury na deszczówkę szły przez moją działkę. Ale nie dlatego, że "nie, bo nie" - jak mówi prezes Drzewiecki tylko dlatego, że rury mogą równie dobrze przebiegać pobliską drogą.
Pan Tadeusz ma bardzo zadbaną działkę. I nie chce, aby robotnicy coś u niego zniszczyli.
- Gdy zaczynaliśmy budowę domu, tutaj było największe śmietnisko na osiedlu. Doprowadzenie ogrodu do porządku kosztowało nas mnóstwo pracy - opowiada Teresa Zielińska.
Zgodziłby się, ale...
- Gdyby nie było innej możliwości, pewnie bym się zgodził z propozycją wodociągowców. Ale tak nie jest. Obok działki jest droga, którą mogą biec rury. Wodociągi tłumaczą jednak, że ta droga należy do Białych Błot. Dla mnie to nie jest racjonalny powód, aby niszczyć to, co mam na działce. Przecież miasto powinno dogadać się z sąsiadami - uważa pan Tadeusz.
Państwo Zielińscy kiedyś oddali już swój teren pod inwestycje miejskie.
- Mieliśmy dom na Wzgórzu Wolności. Tam był budowany jednak tramwaj, a nasz dom został zburzony. Wiedziony doświadczeniem, zanim rozpocząłem budowę na Miedzyniu, sprawdziłem, czy tu będą realizowane inwestycje. Wtedy zapewniano mnie, że nie. Niestety, nie pomyślałem wtedy, aby wziąć takie zapewnienie na piśmie - mówi pan Tadeusz.
Przez lata państwo Zielińscy inwestowali w swoją działkę. Mają na niej duży, dom i staw. Zrobili przepiękne mury wykończone drobnymi kamyczkami.
- Kosztowały nas one mnóstwo pracy. Ich fundamenty są głęboko (prawie 1,5 metra) wkopane w ziemię. A to pod nimi mają przebiegać rury według planu, który otrzymaliśmy. Probowano nas przekonać, że wszystko zostanie odbudowane, ale ja nie wierzę w te zapewnienia. Gdy robili studzienki kanalizacyjne w pobliżu domu, sam musiałem poprawiać po wykonawcach, bo ich praca pozostawiała wiele do życzenia.
Szukają innego rozwiązania
Komentarz
Nasze miasto coraz częściej dusi się we własnych granicach. Okazuje się, że łatwiej zniszczyć komuś to, co ma na działce niż dogadać się z sąsiadem w sprawie zmiany granic. Państwo Zielińscy jednak na to nie pozwalają.
Wodociągi chcą, aby rury szły przez teren Bydgoszczy.
- Miasto nie może inwestować w teren, który nie należy do niego - powiedział Jerzy Woźniak, asystent prezydenta Dombrowicza, zaznaczając przy tym, że być może nie dotyczy to spółek miejskich takich jak MWiK.
Na razie więc wodociągi szukają innego rozwiązania.
- Faktycznie, niektórzy mieszkańcy Miedzynia nie wyrażają zgody na prowadzenie robót na ich posesjach. W tej chwili trwają rozważania nad sposobem rozwiązania tej sytuacji - powiedziała Alicja Gołata.
Dowiedzieliśmy się, że plan zagospodarowania tego terenu przewiduje wybudowanie nowej ulicy, na której stanie kolektor, którego zadaniem będzie odprowadzanie tzw. deszczówki.
- Prace projektowe mają być ukończone w lipcu bieżącego roku i dopiero wówczas możemy określić datę rozpoczęcia robót dopowiada Alicja Gołata. - Mają być one zrealizowane do końca 2010 roku.