W 2012 roku bydgoski oddział Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikke próbował doprowadzić do referendum za likwidacją straży miejskiej w Bydgoszczy. Nie udało się - działacze zebrali 26 977 podpisów, czyli o półtora tysiąca za mało.
Przeczytaj również: Referendum nie będzie. Straż Miejska zostaje?
Swoją akcję uznają jednak za sukces. - Udało się nam zwrócić uwagę miasta na bezsens utrzymywania straży, generującej jedynie koszty i represyjnej wobec mieszkańców - tłumaczą korwiniści.
Działacze nie składają broni. - Nasze argumenty, niestety, zostały upolitycznione, a nie to było naszym celem - tłumaczy Arkadiusz Jarzecki, prezes bydgoskiego oddziału KNP. - Wczytaliśmy się dokładnie w ustawę. Okazuje się, że w praktyce nie ma żadnego nadzoru nad strażą. Prezydent otrzymuje raz na rok sprawozdania, podobnie komendant wojewódzki policji.
Zobacz też: Straż miejska to chłopiec do bicia - twierdzi Janusz Dzięcioł, najbardziej znany z polskich strażników
Jarzecki krytykuje ostatnie zabiegi medialne municypalnych. - Strażnicy zimą odpalają auta, zajmują się mechaniką samochodową, za darmo badają trzeźwość, niedługo będą dzieci odprowadzać do przedszkoli, a tymczasem miasto ma miliard złotych długu. Jeśli jest ich za dużo, to może zamiast likwidacji prezydent powinien pomyśleć o okrojeniu tej jednostki - kończy Jarzecki.
Czytaj e-wydanie »