Choć torunianki grały w praktyce tylko z jedną zawodniczką zagraniczną (Adebayo, Saar rozwiązała kontrakt, a Scaife i Bennett zaistniały jedynie w protokole), momentami trzymały się całkiem nieźle. W 7. min. przegrywały tylko 17:20. Później lublinianki zdobyły z rzędu osiem punktów, ale w końcówce pierwszej kwarty udało się podopiecznym Emilii Lamparskiej nieco zniwelować straty.
W 14. minucie, po "trójce" Pszczolarskiej miejscowe doprowadziły nawet do remisu 34:34. Potem jednak zawodniczki gości, zdziwione takim obrotem sprawy, wzięły się do pracy i na efekty nie musieliśmy długo czekać. Zdobyły 12 punktów z rzędu i pokazały, kto tu rządzi. W połowie meczu wygrywały już 54:38 i do końca kontrolowały już sytuację. Ostatecznie lublinianki wygrały 93:69.
Kolejny mecz torunianki rozegrają w niedzielę. O godzinie 17 zmierzą się w Poznaniu z Eneą AZS-em Politechniką, z którą przegrały w pierwszym meczu u siebie 64:75 (na zdjęciu fragment tamtego spotkania).
Energa Toruń - Pszczółka Lublin 69:93 (25:31, 13:23, 13:17, 18:22)
Energa: M. Nowicka 15 (2), E. Adebayo 15 (1), K. Podkańska 11 (1), A. Pszczolarska 11 (2), M. Wieczyńska 2 oraz Ł. Grzenkowicz 8, Z. Urban 7 (1)
Pszczółka: N. Mack 17, K. Smalls 16 (1), M. Fassina 13 (1), A. Kuczyńska 6 (2), I. Jakubcova 5 (1) oraz E. Kośla 13 (1), Z. Sklepowicz 11 (1), W. Duchnowska 8 (2), K. Niedźwiedzka 4, O. Trzeciak 0, N. Kurach 0
