Tak źle z żeńskim basketem nad Brdą nie było od dawna. Po pierwsze - sportowo. Drużyna w weekend w Warszawie poniosła szóstą porażkę w sezonie i w tabeli wyprzedza jedynie beniaminka z Pruszkowa. To zresztą jedyny rywal, którego bydgoszczankom udało się pokonać w tym sezonie.
Jeszcze większym problemem stają się finanse. Trener Piotr Kulpeksza po meczu w stolicy przyznał, że być może w najbliższym czasie klub będzie musiał rozwiązać kontrakty z najdroższymi koszykarkami. Kolejny mecz 4 grudnia, a przerwa dla reprezentacji może okazać się kluczowa dla losów zespołu.
- Jesteśmy w trudnej sytuacji. Czy wystąpimy po przerwie? Tego nie wiem. Czy wystąpimy w takim samym składzie? To od razu mogę powiedzieć, że na pewno nie. Będziemy walczyć o przetrwanie, tak jak robimy to od trzech lat, jednak teraz sytuacja jest wyjątkowo trudna - powiedział Kulpeksza, cytowany przez oficjalny portal Energa Basket Ligi.
Doraźnym ratunkiem dla zespołu w Bydgoszczy może być dofinansowanie z Polskiej Organizacji Turystycznej. Zgodnie z tegorocznym postanowieniem rady ministrów, organizacja dostała dodatkowe 60 mln zł na wsparcie klubów, które grają w europejskich rozgrywkach. Na tej podstawie Polskie Przetwory Basket 25 wywalczyły awans do fazy grupowej EuroCup.
- Niestety, nikt z tej organizacji nie jest w stanie powiedzieć, czy te pieniądze dostaniemy czy nie, a to wiąże się z ogromnymi kosztami, które trzeba ponieść, by zagrać w europejskich pucharach. Wiem już, że jak sytuacja się nie wyklaruje w ciągu tygodnia, to będziemy musieli wycofać się z rozgrywek bądź dokończyć sezon w polskim składzie - dodaje Kulpeksza.
