Koszykówka - PLKK: Artego Bydgoszcz dostało lanie od CCC Polkowice

Artego - CCC 38:72 (15:18, 10:16, 8:20, 5:18)

ARTEGO: Crisman 8, Raymond 7, Mrozińska 6, Tisdale 4, Szott 4 oraz Urbaniak 7 (1), Tierney 2, Sibora, Parus, Płaczkiewicz, Maj i Klomfas 0.
CCC: Carter 15, Zoll 9 (1), Greene 8, Trofimowa 7 (1), Majewska 6 oraz Musina 11, Pietrzak 11 (1), Walich 3 (1), Babicka 2.

To drugi sezon występów bydgoskiego Artego w ekstraklasie. W debiutanckim zdarzały się 50-punktowe porażki czy mecze, gdy udało się zdobyć ledwie 40 punktów. Te pierwsze z AZS Gorzów, te drugie, gdy 40 "oczek" Artego zdobyło w... Polkowicach, a 49 w Rybniku z silną wtedy Odrą. W tym sezonie dwa najsłabsze do tej pory pod względem zdobyczy punktowej mecze ponownie trafiły się z ekipą z Gorzowa (u siebie 51, w sobotę na wyjeździe 54), ale wczoraj nasze zawodniczki przeszły same siebie. Zdobyły zaledwie 38 punktów!

Przetrzepane portki

Faktem jest, że i tak nie są najgorsze w tym sezonie, bo 34 zdobyła Odra przeciwko AZS G., 37 zaliczył Widzew, a także 38 Lider. Dwa ostatnie przeciwko... CCC. Pruszkowski zespół przegrał wtedy jednak tylko 38:45.

- Zagraliśmy kompromitują-co w drugiej połowie - przyznał trener Artego Adam Ziemiński. - Mogę tylko przeprosić kibiców, że musieli oglądać to fatalne widowisko. CCC dało nam niezłą szkołę "tańca", pokazało, gdzie jest nasze miejsce. Teraz mamy zaledwie kilka dni, aby podnieść się po tym "trzepaniu portków" i zmobilizować na ważny mecz z Widzewem w Łodzi. Tęcza ograła u siebie AZS i zepchnęła nas na 8. miejsce, a łodzianki depczą nam po piętach - martwił się szkoleniowiec.

Taktyka bez realizacji

- Musimy grać długie, przemyślane akcje, nie popełniać strat w pierwszej linii - mówił przed meczem swoim zawodniczkom Ziemiński. Nie posłuchały. Już w pierwszej akcji Raymond (164 cm) dostała "czapę" od Majewskiej (195), a w kontrze trafiła Trofimowa. Za chwilę Amerykanka nie upilnowała swej rodaczki Zoll i ta przymierzyła za 3, a potem popełniła stratę i po akcji Greene było 0:7. Ziemiński nie wytrzymał.

Po czasie nasze zagrały lepiej w obronie i szybciej w ataku, a najbardziej na boisku harowała Crisman (4 pkt., 3 as., 3 prz., 7 zb. - a w sumie 11 zb.). Ona oraz Raymond (7) doprowadziły do wyniku 15:16 w 9. min.

- Po dobrym początku przyszło uspokojenie i Artego to wykorzystało. Potem jednak wzmocniliśmy obronę i na efekty nie trzeba było czekać. Właśnie na defensywę zawsze mocno stawiam - tłumaczył Krzysztof Koziorowicz, trener CCC.

Jeszcze na początku 2. kwarty gospodynie jakoś się trzymały. Po rzucie Urbaniak było po 19, potem po jedynych punktach Szott 23:24, ale od tego momentu zaczął się "odjazd" gości. Trafiła Carter, za 3 Pietrzak, za chwilę poprawiła spod kosza, a po wolnych Majewskiej i Zoll (6 as.) zrobiło się 23:34.

Meg ma kłopot

O losach spotkania przesądziły dwie minuty po przerwie przegrane 0:9 (25:41). Potem trwało już tylko dobijanie gospodyń. Za szybkie były Carter, Pietrzak i Trofimowa, zaś w 4. kwarcie szalała (10 pkt.) Musina.

Dodajmy, że w 2. połowie Artego zdobyło 13 pkt., w tym 6 z wolnych. Złożyło się na to zaledwie 31% za 2 (14/45) i 10% za 3, przegrane tablice 33-39 (14-24 po przerwie) i aż 22 straty. CCC zagrało na 40%, ale trafiło 18/22 z wolnych (Artego 7/8) i zaprezentowało defensywę, z którą kłopoty miałyby nawet męskie zespoły.

Problemem Artego jest też, niestety, Meg Tierney. Ma niezłe warunki fizyczne, ale nie stanowiła zagrożenia pod koszem. Jej gra ograniczała się do oddawania piłek, a może w 1-2 sytuacjach próbowała grać do kosza. Tylko 3 zbiórki, 0/3 z gry i 2 straty muszą martwić. Pocieszeniem jest tylko, że czas będzie pracował na jej korzyść, a kolejne rywalki nie zawieszą aż tak wysoko poprzeczki...