Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kowalewko: Lepiej nie zadzierać z pacjentami

Adam Lewandowski
W przychodni zdrowia w Kowalewku od miesiąca można oddać krew, ale tylko wtedy, gdy przyjedzie do wsi ambuians z Centrum Krwiodawstwa i Krwolecznictwa w Bydgoszczy
W przychodni zdrowia w Kowalewku od miesiąca można oddać krew, ale tylko wtedy, gdy przyjedzie do wsi ambuians z Centrum Krwiodawstwa i Krwolecznictwa w Bydgoszczy Maja Stankiewicz
- Mieliśmy wszystko w naszej przychodni w Kowalewku. A teraz każą nam jeździć do Nakła. Wstań o piątej rano i wróć po godzinie piętnastej. Jakby nie mogli przyjechać do nas. Szlag trafia, kiedy tak się nas traktuje! - to głosy mieszkańców wsi z gminy Kcynia.

W Kowalewku, Piotrowie, Ludwikowie, Laskownicy i okolicznych miejscowościach mieszkańcy nie przebierają w słowach. Bo niektóre usługi medyczne mieli na miejscu, od miesiąca muszą jeździć do Nakła.
Cały dzień zmarnowany

- Najpierw trzeba pojechać po skierowanie do przychodni w Kowalewku - opowiada Alicja Woźniak, sołtys wsi Piotrowo i Kowalewko. - Potem ze skierowaniem udać się do Nakła. Tam w laboratorium obok szpitala krew do badania pobierają od godz. 8 do 10. Żeby tam dojechać, autobus mamy o 6,20. A od dworca PKS do szpitala w Nakle też jest kawałek drogi. Przecież nie wszyscy na wsi, zwłaszcza starsi schorowani ludzie, mają samochody. Jak już pobiorą krew, to lepiej już poczekać na wyniki. Wraca się z Nakła do nas grubo po południu. Potem z tymi wynikami trzeba znowu przyjechać do ośrodka zdrowia w Kowalewku. Trzeba mieć końskie zdrowie, żeby temu podołać. Czy nie lepiej, by było jak dawniej, czyli krew do badań pobierali u nas i wozili do Nakła? Komu to przeszkadzało? Wiemy, kto nas tak urządził. I nie pozwolimy sobie na takie traktowanie.
- U nas autobus do Nakła odjeżdża jeszcze wcześniej, niż z Kowalewka, bo o godzinie 6,05 - opowiada Dorota Tecław, sołtys Ludwikowa. - A jeszcze gorzej mają w Laskownicy. Zwłaszcza latem mamy na wsi fatalną komunikację. Bo przewoźnicy w wakacje ograniczają na wszystkich trasach liczbę kursów. Cały dzień marnujemy, żeby zrobić badanie krwi. Przecież jeszcze miesiąc temu było normalnie. Nagle przestali w naszej przychodni w Kowalewku pobierać krew do badania, nie konsultując tego z nikim i nie uprzedzając nas o tym.

Pan prokurent nie dojechał

Panie Tecław i Woźniak skrzyknęły się i zrobiły w Ludwikowie zebranie wiejskie. Zaprosiły burmistrza Kcyni, radnych, prokurenta zarządu spółki Krajna Zdrowie w Nakle nad Notecią, świadczącej usługi medyczne w ośrodku zdrowia w Kowalewku. Wszyscy zaproszeni goście przyjechali - poza prokurentem.

- Godzinę przed zebraniem pan prokurent telefonował do mnie i przeprosił, że nie będzie na zebraniu, bo termin mu nie pasuje - opowiada sołtys Alicja Woźniak. - Prosiłam, by wyznaczył kogoś innego. Dowiedziałam się, że nikt inny do nas nie przyjedzie. Sala była pełna, gadaliśmy więc sobie, a muzom. Czy tak się traktuje pacjentów? Próbowałam dowiedzieć się, dlaczego zlikwidował u nas badanie krwi. Powiedział, że - cytuję - sugeruję się opinią moich lekarzy, którzy twierdzą, że wyniki są przekłamane, i to zmusiło mnie do zamknięcia punktu pobierania krwi, bo nie mogę ryzykować zdrowia pacjentów. Nie wyjaśnił, co to znaczy.

Niech przyjeżdżają do nas

Obie panie, jak i mieszkańcy podkcyńskich wsi są zdania, że jeżeli już niby nie można pobierać krwi na miejscu, w Kowalewku, to przecież raz w tygodniu mogłaby przyjeżdżać karetka pogotowia, pobierać krew i próbki zabierać jak dawniej do badania, by dnia następnego dowieźć z Nakła wyniki do Kowalewka. - To przychodnia jest dla nas, czy my dla przychodni? - pytają.

Trochę historii przychodni

Rozmawialiśmy też z Tomaszem Szczepaniakiem, burmistrzem Kcyni, który był w Ludwikowie na spotkaniu z mieszkańcami, na którym zabrakło pana prokurenta.
- Budynek ośrodka zdrowia jest własnością komunalną - powiedział. - Do ubiegłego roku prowadziła go spółka Almed świętej pamięci doktora Jasińskiego. Ludzie byli zachwyceni (Tak mówią do dziś mieszkańcy - przyp. AL). Ale dr Jasiński zmarł i od jesieni ubiegłego roku przychodnię prowadzi spółka z Nakła. Z jej prokurentem rozmowy są bardzo trudne. To były wojskowy. Wprowadza wojskowy dryl, zwalnia ludzi, nawet sprzątaczkę z dwudziestoletnim stażem. Próbowaliśmy dotrzeć do umowy nakielskiej spółki z NFZ, ale NFZ nie chce jej ujawnić. Wystosowaliśmy więc do Narodowego Funduszu stosowne pismo. Zapowiada kontrolę spółki. I są już tego efekty. Nagle poprawiły się usługi medyczne w Kowalewku. Lekarze są zawsze na czas, nie odmawiają, gdy przyjdzie pojechać do obłożnie chorych. Mam nadzieję, że wywalczymy pobór krwi w przychodni w Kowalewku. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. To skandal, że chorym pacjentom, z których niektórzy mają po kilka kilometrów do przystanku PKS, każe się jeździć do Nakła.

Mariola Tafelska, mieszkanka Kowalewka dodaje: - Kiedy pan prokurent przejmował przychodnię, obiecywał rozszerzenie zakresu usług medycznych. Miał być kardiolog, laryngolog, pediatra. No i zrobił swoje - zlikwidował punkt poboru krwi. Przecież umowa z NFZ do czegoś zobowiązuje...

Nie przez telefon

Skontaktowałem się wczoraj z prokurentem nakielskiej spółki. Przez telefon rozmawiać nie chciał, bo skąd ma wiedzieć, że ja to ja? A jeśli umówię się na spotkanie w Nakle i nie dojedzie, jak stało się to w Ludwikowie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska