Krewni ofiary i oskarżonych zeznawali w sprawie linczu w Janowie

W piątek przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy odbyła się druga odsłona procesu w sprawie śmiertelnego pobicia Andrzeja W., w czerwcu 2008 r. Do samosądu doszło w Janowie w gm. Dąbrowa Chełmińska.

Zeznania składały m.in. żona ofiary oraz jego siostra, będąca oskarżycielem posiłkowym. Obie wiedziały o bliskich stosunkach utrzymywanych przez mężczyznę z małoletnią Kamilą K. - Mąż przekonywał, że tylko pomaga tej dziewczynie, a ona sobie coś ubzdurała - mówiła Barbara W., żona ofiary. W. miał sugerować, że nastolatka narzuca mu się seksualnie.

Kobiety wskazywały, że rodzina dziewczyny nie była przeciwna jej kontaktom z 46-latkiem. - Nawet bronili go, kiedy został oskarżony o jej molestowanie - zauważyła żona, która opisywała także treść listów jakie "para" do siebie wysyłała. Wynikało z nich, że dziewczyna nienawidzi rodziców i pisała, że chciałaby, by ojciec (który ją bił) został zabity.

Kobiety twierdziły, że nie słyszały o konfliktach Andrzeja W. z mieszkańcami Janowa. - Ani oni nie skarżyli się na niego, ani on na nich - mówiła Mariola W., siostra mężczyzny. Przyznawały jednak, że W. został już raz poważnie pobity siekierą. Jego żona zaznaczała, że jednym z napastników (aktualnie są w więzieniu) był ojciec jednego z oskarżonych.

Po tamtym zajściu Andrzej W. miał kupić pistolet, ale panie nie były zgodne czy był gazowy, czy hukowy. Nie potrafiły też potwierdzić, czy mężczyzna straszył nim mieszkańców Janowa. - Dowiedziałam się o tym dopiero z mediów - powiedziała siostra ofiary.

Sąd wysłuchał też krewnych skarżonych. Część z nich będzie kontynuowała zeznania podczas kolejnych rozpraw. Pięciu mężczyzn oskarżonych jest o samosąd na Andrzeju W. w następstwie molestowania przez niego nastolatki i terroryzowania wsi.