- Cieszymy się, że tata cieszy się dobrym zdrowiem i ma dobre samopoczucie - powiedziała córka Wanda Bytner, otaczająca sędziwego ojca troskliwą opieką.
Pan Władysław urodził się w Janiszewie (obecna gmina Lubraniec). Był jednym z dziesięcioroga dzieci w rodzinie Rakowskich. Wraz z żoną prowadził gospodarstwo rolne, które po przejściu na emeryturę przepisał synowi. Władysław i Marianna Rakowscy wychowali dwie córki i dwóch synów. W skład rodziny wchodzi m.in. sześcioro wnucząt i dziewięcioro prawnucząt.
Zdrowia można panu Władysławowi tylko pozazdrościć. Ma wszystkie zęby. Okulary zaklada tylko do czytania. Diety nie stosuje. Uwielbia tłuste, ostre i słone potrawy: golonkę, żeberka, karkówkę, boczek oraz kawę prawdziwą i zbożową ze śmietaną.
- Gdy na obiad ma tłuste mięso lubi wypić pół kieliszka spirytusu. Powiada, że jedzenie musi się przetrawić - dodaje córka Wanda.
Dowiedzieliśmy się też, że każdy dzień jej ojciec rozpoczyna od wypicia na czczo pół kieliszka wspomnianego alkoholu. Następnie wypija filiżankę przegotowanej wody.
Wodę popija też wieczorem przed udaniem się na spoczynek. Śpi długo - od dziewiętnastej do ósmej. Przestrzega reguł. O określonych godzinach spożywa posiłki. W dniu urodzin na śniadanie zjadł chleb z boczkiem i wypił kawę zbożową ze śmietaną, zaś na kolację - żurek z kiełbasą. Na podwieczorek była prawdziwa kawa i ciasto.
Przez kilka dni świętowano piękne urodziny Władysława Rakowskiego. Pierwsi serdeczne życzenia przekazali najbliżsi i sąsiedzi. W sobotę uczynili to zaś podczas mszy św. ks. Ryszard Fluder i - w czasie zjazdu rodzinnego - kolejni członkowie rodu (przybyło ponad 80 osób z różnych stron Polski) oraz burmistrz Strzelna Ewaryst Matczak.