Sąd Okręgowy w Bydgoszczy nakazał Spółce Wodnej "Kapuściska" zapłacenie 5,9 miliona złotych Mostostalowi Export SA, który był generalnym realizatorem budowy bydgoskiej oczyszczalni. Mostostal nie jest zadowolony z takiego werdyktu.
Sądowa batalia pomiędzy Spółką Wodną "Kapuściska" a Mostostalem-Export toczy się od kilku lat. Chodziło głównie o zajęcie przez oczyszczalnię gwarancji za rzekome niedokładne wykonanie robót przez warszawską spółkę oraz opóźnienia.
Zapadło już kilka wyroków w tej sprawie. W 2004 r. SW miała Mostostalowi zapłacić 22 miliony złotych - zwrot należności za część robót oraz 8-milionowej gwarancji bankowej, ale Sąd Najwyższy uznał, że sprawy nie wyjaśniono do końca.
Zaproponowano negocjacje, które jednak zakończyły się fiaskiem i były zapowiedzią kolejnych procesów w sądzie.
Czekają na uzasadnienie wyroku
We wtorek Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wydał wyrok, w którym zobowiązał SW"Kapuściska"do podpisania protokołu odbioru ostatecznego oczyszczalni i zasądził na rzecz Mostostalu 5,9 mln zł.
- To nie jest dla nas satysfakcjonująca kwota, biorąc pod uwagę poprzednie orzeczenia sądów. Czekamy na uzasadnienie wyroku. Dopiero wtedy podejmiemy decyzję w sprawie ewentualnego dalszego działania - mówi Michał Makarczyk, rzecznik spółki.
Zdaniem Michała Makarczyka, opóźnienia w zakończeniu robót wynikły z winy SW "Kapuściska".
- Nakazano nam ponadto wykorzystanie innych materiałów, niż sugerowaliśmy. Stąd pewne usterki, za które także nie możemy odpowiadać - dodaje Makarczyk.
Wyjdą na zero
Jak dowiedzieliśmy się w SW "Kapuściska",także Mostostal ma zobowiązania finansowe wobec bydgoskiej oczyszczalni.
- Mają nam zapłacić 6 milionów złotych i koszty dodatkowe. Szkoda, że negocjacje zakończyły się z takim rezultatem, bo przecież ostatecznie wyjdziemy "na zero" - tłumaczy Małgorzata Stawicka, dyrektor biura SW.
Dyrektor Stawicka podkreśla, że ewentualne zobowiązania nie będą wiązały się z podwyżką cen za odprowadzanie ścieków.
- Po pierwsze to nie jest nasze ostatnie zdanie. Formalności trwać będą jeszcze bardzo długo. Nie wiadomo, czy nie odwołamy się od wyroku. A ceny ścieków narzucają wodociągi, a nie my. Są one ustalane, a później zatwierdzane przez samorząd - mówi Małgorzata Stawicka.