- W sobotę ok. godz. 15 zadzwoniłem do strażników miejskich sygnalizując, że między blokiem 11 a 13 przy ul. Kościuszki w Świeciu leży martwy kot - informuje Czytelnik. - Potem pojechałem na działkę. Wracam w niedzielę, a kot jest jak był, tyle że w dużo gorszym stanie. Dzieci kopią mu grób, psy trącają nosami. Przyglądam się temu z rodziną podczas śniadania; niezbyt apetyczny to widok. Ciekaw jestem, dlaczego strażnicy zlekceważyli sprawę. Czy nie słyszeli o groźnych zarazkach, które gromadzą się w padlinie?
Do działania za pośrednictwem "Pomorskiej" mobilizuje też straż miejską mieszkaniec Dworzyska. - We wtorek zgłosiłem im, że w naszej wsi powstaje dzikie wysypisko śmieci. Właściciel działki tłumaczy, że to nie są odpady, tylko materiał potrzebny do utwardzenia gruntu. To mnie wkurzyło, bo ze styropianu i folii drogi się nie buduje - podkreśla Czytelnik. - Ale czy strażnicy dali wiarę moim słowom? Czy to sprawdzili? Czy w ogóle byli na miejscu?
Sprawdzamy wszystkie zgłoszenia
Zapytaliśmy Romana Witta, komendanta Straży Miejskiej w Świeciu.
- Nie wiem, dlaczego kot nie został jeszcze uprzątnięty z trawnika. To prawda, że zgłoszenie w tej sprawie przyjęliśmy w sobotę - przyznaje komendant. - Przekazaliśmy je firmie "Abigail", bo to oni, a nie strażnicy miejscy, odpowiadają za porządek w Świeciu - przypomina Witt. Obiecuje jednocześnie sprawdzić, dlaczego "Abigail" nie zareagował na wezwanie strażników.
Sprawa wysypiska w Dworzysku jest w toku. - Strażnicy byli na miejscu. Potwierdzili, że składowane są tam folie i fragmenty styropianu. Osoba za to odpowiedzialna tłumaczy, że ma pozwolenie właściciela. Niezależnie od tego, musi usunąć odpady do 26 czerwca i przedstawić nam dowód, że śmieci trafiły na wysypisko, a nie np. do lasu - informuje Roman Witt.
Podobnie jest w Kozłowie. Tam również powstaje dzikie składowisko odpadów, które ma być uprzątnięte.