- Znałem Kamila. Wiem, że on handlował narkotykami. My wtedy dokonywaliśmy różnych wyłudzeń w bankach. Czekaliśmy akurat na nowy kredyt - Adrian S. wyznał wczoraj na sali rozpraw w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy.
S. jest świadkiem w procesie o zabójstwo, które popełniono w kwietniu 2009 roku. W lesie w okolicach podbydgoskiego Tryszczyna znaleziono wtedy ciało 24-letniego Kamila Ch. Śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy są zdania, że śmierć miała charakter przestrogi. Ch., który zajmował się narkotykową „dilerką”, przekazywał część utargu Tomaszowi B. pseudonim Kadafi. Podobno chciał się uniezależnić od swojego „szefa”.
Oskarżony o zabójstwo jest Maciej B. „Maciula”. Prokuratura przekonuje, że działał na zlecenie „Kadafiego”. Maciej B., który został wczoraj doprowadzony na salę rozpraw w asyście policyjnych antyterrorystów (przebywa w areszcie śledczym), nie przyznaje się do zabójstwa. Inaczej twierdzi świadek, który wczoraj składał wyjaśnienia w sądzie.
- O zabójstwie Kamila dowiedziałem się od Rafała T. - wyjaśniał 32-letni Adrian S. To były gangster, odsiaduje obecnie karę za udział w grupie przestępczej, wyłudzenia i rozboje, których dokonywał pod przywództwem wspomnianego Rafała T., pseudonim „Trzcina”. - Mówiło się, że T. i Adam N. odj... pokazówkę - relacjonował S.
Z zeznań S., które po raz pierwszy złożył już w 2009 roku, trzy miesiące po zabójstwie Ch., wynikało, że winni zbrodni są właśnie bydgoszczanie T. i Adam N. noszący pseudonim Rzymianin. Rzekomo w dniu zabójstwa spotkali się z Ch. w umówionym miejscu na skraju lasu pod Tryszczynem. - Ch. miał przekazać Rafałowi T. 50 tys. zł, które zarobił na narkotykach, kiedy T. siedział w areszcie. Podobno na spotkanie przyniósł tylko 10 tysięcy.
To miało rozjuszyć „Rzymianina”, który - według relacji Adriana S. - kazał Kamilowi Ch. najpierw klęknąć przed sobą, a potem strzelił z pistoletu prostu prosto w głowę. - To nie było zaplanowane zabójstwo. T. później był wściekły na „Rzymianina”, że poniosły go nerwy - precyzował Adrian S.
Wczoraj świadek wycofał się z tych zeznań. Twierdził, że Adam N. już wcześniej uchodził za megalomana i jego przechwałki, że zastrzelił Ch. trzeba traktować ostrożnie.
- Kiedy trafiłem do aresztu, miałem dużo czasu na przemyślenia - zaznaczał wczoraj świadek. - Doszedłem do wniosku, że to musiał być blef. Pamiętam, że krótko po śmierci Ch. na mieście krążyły różne wersje. To były zwykłe plotki.
- Czy „Rzymianin” miał w ogóle broń palną? Czy widział ją pan? - pytał sędzia Tomasz Pietrzak.
Adrian S. odpowiedział bez zastanowienia: - Oczywiście że miał - dodał, że pamięta, jak wspólnie z Adamem N. i Rafałem T. jeździli na „treningi strzeleckie” do lasu w okolicach podbydgoskiego leśnictwa Żółwin. - Po drodze kupowaliśmy piwo w sklepie przy ulicy Toruńskiej. Jeździliśmy tam albo czerwonym golfem Rafała T. albo jego oplem omega. Oni szli do lasu i strzelali, ja czekałem w samochodzie.
„Rzymianin” został w 2011 roku uniewinniony w procesie o inne zabójstwo. Sprawa dotyczyła śmierci Jarosława L., szefa bydgoskiej agencji ochrony „Help”. Ciało L. wyłowiono w listopadzie 1996 roku z wód zalewu Koronowskiego. Do nóg miał przytroczone odważniki z siłowni, a w klatce piersiowej ślady po pociskach. Śledczy ustalili wtedy, że został zastrzelony z broni typu mossberg. Proces Adama N. i domniemanego współsprawcy zabójstwa Tomasza L. był poszlakowy.
Z kolei „Maciula” przedstawia w sądzie alibi w sprawie śmierci Kamila Ch. Twierdzi, że w dniu zabójstwa wspólnie z „Kadafim” (kierującym narkotykową grupą przestępczą) i innymi znajomymi oglądał mecz Ligi Mistrzów.