Większość sprzedawców w powiecie chojnickim nie przyznaje się do sprzedaży nieletnim alkoholu. Sprawdziliśmy, jak jest w rzeczywistości.
Młody chłopak, nasz kolega, wchodzi do sklepu, sięga po butelkę piwa, podchodzi z nią do kasy i chce płacić, w tym momencie pada pytanie o dowód osobisty.
Chcą znaleźć sposób
- Zawsze pytamy, czy dana osoba ma dowód - mówi Wioletta Drobińska, właścicielka sklepu w Funce, gmina Chojnice.
Konsekwencja ekspedientek bardzo często nie wystarczy.
- Nie ma chyba na to sposobu - komentuje Anna Rydzewska, pracownica największego sklepu w Charzykowach. - Nieletni wychodzi ze sklepu, prosi kogoś starszego i my nic nie możemy zrobić. Dzieje się to właściwie na naszych oczach. Zdarzają się nawet tacy, którzy wprost proszą starszych kolegów stojących za nimi w kolejce.
Sprzedawczynie często spotykają się z nieprzyjemnościami ze strony niezadowolonych nieletnich. Młodzi klienci znaleźli już sposób na obejście dowodów osobistych. - Zdarza się, że młodzież pokazuje nam legitymacje szkolne zagięte na miejscu, gdzie jest data urodzenia - mówi Wioletta Drobińska.
Ekspedientki deklarują, że przestrzeganie zasad stało się już ich zwyczajem i nigdy nie robią wyjątków. Pomimo tego zdarzają się nieprzyjemne sytuacje.
Ucinają rozmowę
- Kiedyś przyszła do mnie matka chłopca wyrzuconego z kolonii za picie piwa - opowiada Wioletta Drobińska. - Tłumaczyłam, że my nie sprzedajemy alkoholu nieletnim, jednak ona i tak wiedziała lepiej. Było mi bardzo przykro.
Najwięcej chętnych na zakup alkoholu jest pośród grup kolonijnych. W miejscowości, gdzie znajdują się dwa ośrodki wczasowe, sprzedawczynie zaczęły sobie radzić z nachalnymi klientami.
- Po prostu ucinamy rozmowę - mówi Drobińska, właścicielka sklepu w Funce. - Nie miałyśmy sytuacji, żeby ktoś bardzo natarczywie usiłował dokonać zakupu.