Monika Wilczyńska opowiada o tym, jak została potraktowana w poradni gorzowskiego szpitala przy ul. Dekerta w miniony wtorek (6 pąździernika).
Winiarka Emma została uwięziona, bo nie ma pieniędzy, by mog...
Lekarka nie przyjęła dziecka
Synek pani Moniki nosił gips od 9 września. Mały Nikodem miał złamany obojczyk. – W poniedziałek próbowałam się zarejestrować telefonicznie do poradni w szpitalu w Gorzowie na zdjęcie gipsu. Dzwoniłam wiele razy, czekałam po kilka minut, aż ktoś odbierze. Niestety, nie udało mi się ani razu połączyć – twierdzi M. Wilczyńska. Dodaje, że za każdym razem, gdy dzwoniła, sygnał w telefonie był, tzn. że telefon nie był zajęty.
– Gips zdjęliśmy sami. Okazało się, że pod nim zrobiła się wielka rana! - mówi mama dwulatka
Następnego dnia pojechała z dzieckiem autobusem do Gorzowa. W rejestracji usłyszała, że ma zapytać lekarza, czy przyjmie dziecko, skoro nie jest umówione. – Nikt nie czekał w kolejce. Ale pani doktor nie zgodziła się nas przyjąć. Kazała się zarejestrować na pierwszy wolny termin – opowiada kobieta. Twierdzi, że lekarka rozmawiała z nią przez półotwarte drzwi. – I jedyne, na co zwróciła uwagę, to na to, że mi maseczka się zsunęła z nosa. A nie obchodziło jej w ogóle, z czym przychodzę – denerwuje się matka dwulatka.

Pod gipsem rana
M. Wilczyńska dodaje, że nie zapisała się na kolejny termin, bo ma problem z dojazdem z Myśliborza do Gorzowa. – Gips zdjęliśmy sami. Okazało się, że pod nim zrobiła się wielka rana! A co by się stało, gdybym jednak umówiła się na zdjęcie za jakiś czas? Mogło dojść do jakiegoś zakażenia nawet – pani Monika nie kryje, że się przestraszyła, gdy zobaczyła ranę. Dlatego zwróciła się do lekarza rodzinnego, żeby obejrzał dziecko. – Przepisał maść i antybiotyk. Mam zaświadczenie, że po gipsie dziecko ma zapalenie skóry. Ale tak naprawdę, nie o to zapalenie chodzi. Bo to pewnie pod gipsem może się zdarzyć. Tylko o to, że odsyła się dziecko płaczące z kwitkiem. Bez żadnej pomocy – tłumaczy M. Wilczyńska.
Szpital prowadzi postępowanie
Kobieta przyznaje też, że wybrała się na zdjęcie gipsu dziecku po wyznaczonym terminie. – Wtedy nie miałam jak dojechać do szpitala – mówi pani Monika.
Swoje "patologiczne", jak to określiła, doświadczenie ze szpitalem w Gorzowie, kobieta opisała na facebooku. Wpis umieściła też pod jednym z postów gorzowskiej lecznicy. – Stąd znamy już tę sprawę. Jesteśmy w trakcie postępowania wyjaśniającego – mówiła w czwartek Agnieszka Wiśniewska ze szpitala w Gorzowie. Obiecała, że gdy uda się ustalić, kto i czy w ogóle zawinił, to przekaże nam informację, jakie kroki szpital podjął w tej sprawie.
Zapytaliśmy też, w jaki sposób pacjenci mają się rejestrować do poradni, skoro telefonicznie to niemal niemożliwe. – Rejestrować się do poradni można telefonicznie, mailowo oraz przez portal Rejestracja – tłumaczy A. Wiśniewska. Dodaje, że trudno się dodzwonić, bo telefonów jest naprawdę bardzo dużo, nawet kilka tysięcy połączeń dziennie.
Jak się zarejestrować do przychodni w szpitalu?
- mailowo: na adres [email protected] przesłać skan/zdjęcie skierowania, w treści wpisać numer telefonu pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego (w przypadku wizyty pierwszorazowej) oraz imię, nazwisko, numer PESEL i telefonu (w przypadku kontynuacji leczenia) w tytule wpisując nazwę poradni. Szpitalna rejestratorka skontaktuje się z pacjentem w celu ustalenia dogodnego dla niego terminu.
- mailowo: na adres [email protected] można się zarejestrować też na badania do Zakładu Diagnostyki Obrazowej i Radiologii Interwencyjnej (RTG, USG, UGS Doppler, mammografię, tomografię komputerową, rezonans magnetyczny) wysyłając skan/zdjęcie skierowania i numer telefonu do pacjenta. Korzystając z obu wymienionych adresów, można także odwołać wizytę lub zmienić jej termin.
- na portalu eRejestracja: tam wybieramy konto dedykowane gorzowskiej lecznicy i można się samodzielnie zarejestrować do wybranych poradni przyszpitalnych; uzyskuje też możliwość pobrania wyników badań z Zakładu Diagnostyki Laboratoryjnej oraz z Zakładu Diagnostyki Obrazowej i Radiologii Interwencyjnej.
