https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekcje w markecie

Katarzyna Fus
Popularne wśród uczniów jest granie w gry komputerowe w dużych sklepach. Nie są tu kontrolowani.
Popularne wśród uczniów jest granie w gry komputerowe w dużych sklepach. Nie są tu kontrolowani. Lech Kamiński
Nauczyciele twierdzą, że odkąd telefonia komórkowa stała się powszechna, wagary uczniów nie są już wielkim problemem. Czy rzeczywiście szkolne ucieczki przeszły do lamusa? A może dzieci znalazły nowe sposoby na wagarowanie?

- Kiedy byłam w wieku szkolnym, zdarzało mi się razem z innymi uczniami, zamiast w klasie ,siedzieć w pobliskim parku - przyznaje Anna, pracowniczka sklepu spożywczego. - Dziś w szkołach są kamery, patrole policji i straży miejskiej. A rodzice zawsze mogą zadzwonić do dziecka i sprawdzić co się z nim dzieje. Wagary w dzisiejszych czasach są chyba niemożliwe.
Opinii pani Ani nie potwierdza rzeczywistość. Na ulicach, chociażby Starówki, można zobaczyć, że młodzież często w czasie lekcji przebywa poza szkołą. Co robią?
- Chodzimy z chłopakami po sklepach - mówi trzynastoletni Piotr. - Nie wagaruję zbyt często. Zazwyczaj wtedy, kiedy nie jestem przygotowany do lekcji, albo mam jakąś klasówkę. Wtedy sam lub z kolegami jedziemy do supermarketu. Słuchamy muzyki, oglądamy książki.
Marysi też zdarza się nie iść na lekcje. Chociaż ma komórkę, w czasie zajęć, wyłącza ją.
- Kiedy idę na wagary, komórkę też mam wyłączoną - zdradza Marysia. - Mama nie może do mnie zadzwonić i myśli, że jestem w szkole. Nigdy też nie kręcę się w pobliżu szkoły, bo ktoś mógłby mnie zobaczyć.
Na komórkę po tatę
Z komórek robią jednak użytek pedagodzy. Dzięki nim szybko reagują na sygnały o ucieczkach z lekcji.
- Był ostatnio przypadek, że dziecko nie przyszło na lekcje - informuje Aleksandra Cieślak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 9.
- Zadzwoniliśmy do taty, który w ciągu 15 minut przyjechał do szkoły. Syn był niedaleko, więc rodzic przyprowadził go na lekcję. Takie sytuacją są jednak niezmiernie rzadkie. Mamy system oceniania, a wagary są punktowane ujemnie. Dzieci wiedzą, że każda ucieczka to niższa ocena z zachowania, więc u nas wagary nie są popularne. Jesteśmy w kontakcie z policją i strażą miejską.
Służby porządkowe, chociaż przyznają, że czasami uda się doprowadzić wagarowicza do szkoły, to w większości przypadków nie mają podstaw do tego, żeby uczniów sprawdzać, czy nie uciekli z lekcji.
- Nie możemy wychodzić z założenia, że każdy przechadzający się po ulicach młody człowiek jest na wagarach - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik Straży Miejskiej. - Możemy reagować w przypadkach, kiedy młodzież nieodpowiednio się zachowuje lub mamy podejrzenia, że dziecko uciekło z lekcji. Bez takich podstaw nie możemy interweniować.
Mimo tego, strażnicy i pedagodzy mogą pochwalić się pewnymi sukcesami. W ostatnim czasie, dzięki współpracy tych instytucji, doprowadzono do placówek 24 uczniów. W większości wypadków dzieci paliły papierosy w okolicy szkoły.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska