Kobieta z Warmii. Czy miejsce urodzenia determinuje przyszłość sportowca?
Trudno powiedzieć. Dzieciństwo spędziłam w Braniewie, ale każde wakacje spędzałam u chrzestnej w Gdańsku lub u babci na pobliskiej wiosce Rogity. To były zupełnie inne światy. Ale dzięki temu mogłam zobaczyć - i mieć porównanie - jak wygląda życie z innej perspektywy. Perspektywy codzienności. W moim domu rodzinnym w Braniewie, oprócz mnie, wychowywałam się jeszcze z czterema braćmi i siostrą, bo jedna starsza siostra i brat już mieszkali poza domem. W sumie jest nas ośmioro… Cieszę się, że miałam tak duże rodzeństwo, gdyż przez to miałam większy luz. I czas wolny poza szkołą spędzałam na podwórku. Wtedy nie miałam jeszcze telefonu, komputera, więc jedyną i najlepszą atrakcją w tamtych czasach było spędzanie czasu z rówieśnikami, bawiąc się w różnego rodzaju zabawy. To były piękne czasy. Takie beztroskie życie.
Najważniejszymi osobami dla dziecka są oczywiście rodzice. Niemniej, bardzo istotne są także te relacje, które dziecko nawiązuje z innymi osobami ze swojego otoczenia.
Nie chodziłam ani do żłobka ani do przedszkola. Od razu poszłam do „zerówki”. Kolejne etapy edukacji, jak podstawówka, gimnazjum czy liceum to szkoły w Braniewie. Kiedy poszłam do liceum, to zaczęłam marzyć o zdaniu matury i dostaniu się na studia. Już wtedy tak bardzo pragnęłam zmiany miejsca zamieszkania, zmiany w życiu. Wiedziałam, że nic mnie nie powstrzyma.