To opinia Marzenny Skrypczuk i Teresy Latońskiej, nauczycielek w Gimnazjum im. Noblistów Polskich w Papowie Biskupim. - Przyjeżdżam z uczniami do Gruczna czwarty rok z rzędu, bo to idealne miejsce na biwak - twierdzi Marzenna Skrypczuk.
Lepsza Struga niż jezioro
Nauczycielki chwalą sobie wygodę, jaką gwarantuje dolina przy młynie, mimo że nie jest to pole biwakowe. - Ale są tu toalety, prąd, ławki, stoły, miejsce na ognisko, wiata, pod którą można się schronić w razie deszczu, a nawet scena, gdybyśmy mieli ochotę zorganizować gitarowy koncert - wyliczają. Cieszy je także Struga, która przecina dolinę. - To wspaniała sprawa, bo dzieciaki mogą się wypluskać. One to uwielbiają, a jezioro - wiadomo - niesie ze sobą większe zagrożenie - zauważa Teresa Latońska. Obie panie podkreślają, że podczas biwaku w Grucznie można się też czegoś nauczyć. - Obejrzeliśmy Stary Młyn, wędrowną pasiekę, pnie starych drzew. Obserwujemy także nietoperze i czekamy na świetliki. Ciekawe, dlaczego nie ma ich jeszcze w tym roku? - dziwi się Marzenna Skrypczuk.
Taniej pod namiotem
Na biwak do Gruczna pojechała cała klasa - co ważne, bo w wielu szkołach koszt zbyt często staje na drodze do wyjazdu. - Za ten biwak każdy płacił tylko 15 zł - informuje pani Skrypczak. - Wyżywienie zapewniamy sobie sami. Nie trzeba nic przywozić, bo w Grucznie jest kilka dobrze wyposażonych sklepów.
Obie nauczycielki zauważyły, że nie każdy uczeń potrafił rozstawić namiot i rozpalić ognisko. - Dzięki tej wycieczce, obie czynności mają już opanowane - cieszą się panie i dorzucają: - Najważniejsze, że młodzi mogą się nabyć razem. Zaraz skończy się ich nauka w gimnazjum. Będą mieli co wspominać.