Propozycja nieodpłatnego przekazania czterech przedsiębiorstw komunikacyjnych padła ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa. Ministerstwo zaproponowało marszałkowi PKS-y w Lipnie, we Włocławku, Inowrocławiu i Brodnicy. Jak poinformowała nas Małgorzata Brzykcy z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego, zarząd województwa potwierdził chęć przejęcia spółek i rozpoczął sprawdzanie w jakiej są kondycji.
- Obecnie jesteśmy na etapie rozpoznawania sytuacji spółek, prowadzimy analizy pod kątem finansowym i użytkowym. Przed nami spotkania zarówno z ministerstwem, jak i z poszczególnymi przedstawicielami spółek - wyjaśnia wicemarszałek Edward Hartwich.
Kondycja lipnowskiego PKS-u nie jest najlepsza. Znaczne pogorszenie sytuacji ekonomicznej przewoźnika nastąpiło w ubiegłym roku. Z usług lipnowskiego PKS zaraz na początku światowego kryzysu gospodarczego zrezygnowało około dziesięć procent pasażerów. Prezes Andrzej Niewiadomski kilka tygodni temu na łamach "Pomorskiej" wyjaśniał, że nie widzi innego sposobu na walkę z kryzysem niż cięcie kosztów. Jego zdaniem szukanie oszczędności w sytuacji coraz mniejszych wpływów ze sprzedaży biletów to po prostu konieczność.
Prezes mówił, że musi podejmować decyzję o likwidacji nierentownych kursów. A z tym z kolei wiąże się budząca wiele emocji wśród załogi restrukturyzacja. Wszelkie plany zwolnień wiążą się ze sporym oporem załogi, a rozmowy ze związkowcami są wyjątkowo trudne.
-jest nasza rola, że stajemy w obronie pracowników, to przecież oczywiste- mówi Marek Opuszyński z zakładowego związku zawodowego "Solidarność". Planowana dziesięcioprocentowa redukcja zatrudnienia bardzo niepokoi związkowców. Tym bardziej, że jak twierdzi M. Opuszyński wielu z tych, którzy stracą pracę nie szybko znajdzie ponowną, bo w Lipnie szaleje bezrobocie.
O planowanym przejęciu swojego miejsca pracy przez Urządłkowski związkowcy dowiedzieli się z prasy. - Na razie nikt nam oficjalnie tego nie powiedział - twierdzi Marek Opuszyński.
