Tadeusz Amenda, mieszkaniec ul. Legionów 25, wynajmuje od MPGN-u pomieszczenie, w którym naprawia telewizory.
- W ubiegłym roku musiałem tymczasowo zamknąć interes, bo remontowano blok i wejście do mojego serwisu zastawiono rusztowaniami - mówi mężczyzna. - Wspólnota mieszkaniowa, w tym MPGN, zgodziła się zawiesić na czas remontu opłaty za wynajem lokalu.
Rachunki przestały przychodzić na adres Tadeusza Amendy, a kiedy remont się zakończył - pobieranie opłat wznowiono. - Jednak pod koniec roku dowiedziałem się, że zalegam z czynszem za dwa pełne miesiące! - denerwuje się serwisant. - Najgorsze jest jednak to, że MPGN nie potrafi wyjaśnić mi za co jestem winien im pieniądze. Pracownicy spółki oraz prezes Hanna Stępień zbywają mnie i traktują arogancko! Mam już tego serdecznie dość!
Mężczyzna zaznacza, że nie pierwszy raz dotyka go ignorancja administracji wobec spraw lokatorów.
Przez tydzień "Pomorska" próbowała skontaktować się z dyrekcją MPGN-u. Odmówiono nam komentarza do sprawy, zasłaniając się dobrem lokatora i "ochroną jego danych osobowych". Ostatecznie jednak sekretariat spółki przesłał wiadomość podpisaną przez Jolantę Padzik, dyrektora do spraw nieruchomości. - Sprawa zadłużenia, które posiadał najemca lokalu użytkowego, została wyjaśniona w piśmie do najemcy. Jeżeli najemca ma nadal wątpliwości powinien zgłosić się do zarządu spółki - pisze lakonicznie w e-mailu przesłanym do naszej redakcji dyrektor Padzik.