Tak brakowało mu biegania, rywalizacji, że wraz z rodziną zorganizował… jednoosobowe zawody na 10 kilometrów. Ciężko w to uwierzyć, ale trasa wyznaczona została na terenie przydomowego ogrodu w rodzinnym Świdwowcu pod Trzcielem. Było też biuro startowe, a nawet punkt żywieniowy. Normalnie profeska. Na Wielką Sobotę Michał zaplanował półmaraton i... udało się!
Nasz zawodowiec znalazł sposób na trenowanie w tych trudnych czasach. W przydomowym ogrodzie, z pomocą swoich ukochanych dziewczyn - żony Marty i córek: Michalinki i Marcelinki- stworzył tor biegowy i tydzień temu wziął udział w jednoosobowych zawodach. Podczas niedzielnego biegu zostało zorganizowane biuro zawodów, był też profesjonalny punkt żywieniowy, grała muzyka. - Świetnie się bawiliśmy, było wesoło, rodzinnie, ale naprawdę pobiegałem - zapewnia pan Michał. A że był jedynym zawodnikiem, to - oczywiście - wygrał. No a skoro impreza, pomimo ogródkowego charakteru, była profesjonalnym wyścigiem, to dostał też medal.
W Wielką Sobotę rodzina zorganizowała kolejne wielkie wydarzenie. Tym razem do pokonania było nieco ponad 21 km. To jest coś!
Zobaczcie sami, jak wyglądały jednoosobowe zawody w ogródku pana Michała.
25. Polak w historii
Musicie jednak wiedzieć, że choć opowieść o 10-kilometrowej trasie czy półmaratonie w ogródku brzmi jak szaleństwo, to Michał tak naprawdę doskonale wiedział, co robi. To profesjonalny sportowiec z krwi i kości, zawodowiec uzależniony od aktywności fizycznej. Który wie, jak trenować, gdy… nie ma jak normalnie trenować.
Sam o sobie mówi z dumą, że jest „25. Polakiem w historii, który ukończył sześć największych maratonów świata, organizowanych w miastach: Berlin, Boston, Londyn, Nowy Jork, Chicago oraz Tokio. Do tego przebiegł maraton w Sydney i wbiegł trzykrotnie na Śnieżkę w Karkonoszach. Jest też dwukrotnym zwycięzcą plebiscytu na najpopularniejszego sportowca w województwie lubuskim. A ostatnio - w grudniu - zajął 13. miejsce w maratonie na Antarktydzie”.
Tak. Na Antarktydzie. Tej Antarktydzie - pełnej lodu i mrozu. Tam, gdzie niektórzy baliby się tylko chodzić, on wziął udział w morderczym maratonie.
Antarktyda była. Teraz Afryka?
Dla odmiany w czerwcu nasz maratończyk spod Trzciela planuje wziąć udział w biegu w… Afryce. Choć przyznaje, że w obecnym czasie zagrożenia koronawirusem, nie wiadomo, czy impreza zostanie zorganizowana. Jednak liczy, że będzie to możliwe i dba o formę jak może.
WIDEO: Zielonogórzanin Max Love opowiada jak zmienił się świat po pandemii
