Bydgoszczanie desperacko walczą, by uniknąć degradacji z elity. Zrobili ku temu krok w Lubinie, wygrywając z Cuprum. Udało się im wyprzedzić BBTS Bielsko-Biała i wydostać ze strefy spadkowej. Mają nad nimi dwa punkty przewagi, ale też rozegrany o jeden mecz więcej. Gracze Łuczniczki prócz meczu z Cerradem Czarnymi mają jeszcze do rozegrania spotkanie z Treflem Gdańsk. Z kolei BBTS dziś również o godz. 18 w zaległym meczu podejmie Trefla. W sobotę zmierzy się we własnej hali z PGE Skrą Bełchatów. W ostatniej kolejce czeka zespół z Bielska-Białej wyjazd do Warty Zawiercie.
- Skupiamy się tylko na meczu z Radomiem i w ogóle nie analizujemy tego, co się może wydarzyć w innych meczach - przekonuje Jakub Bednaruk, trener Łuczniczki. - Trenowaliśmy każdego dnia, nawet w święta, bo nie chcemy niczego zaniedbać przed tym decydującym meczem. Chłopcy są w dobrej dyspozycji i liczę, że pokażą ją w meczu. Zdajemy sobie sprawę, że łatwo nie będzie, ale w Lubinie też nie pękaliśmy w nerwowych końcówkach i wierzę, że podobnie zaprezentujemy się w Łuczniczce. Bardzo prosimy o doping kibiców. Będzie on nam bardzo potrzebny - apeluje szkoleniowiec.
Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport
Cerrad Czarni nie grają praktycznie już o nic. Co najwyżej o obronę 8. lokaty, by potem zagrać o 7. miejsce. Radomianie mają tyle samo punktów co Cuprum.
Wiodącą postacią zespołu jest rozgrywający Dejan Vincić. W opinii Bednaruka, lidera tej drużyny. Ważną postacią jest też doświadczony przyjmujący Wojciech Żaliński. Trener Bednaruk bardzo dobrze zna też atakującego Michała Filipa, którego prowadził w AZS Politechnika Warszawska. W zespole z Radomia jest też rozgrywający Kamil Droszyński, wcześniej w grupach młodzieżowych zawodnik Chemika Bydgoszcz, który jednak jako senior nie zdecydował się grać w Łuczniczce, tylko pojechał występować do Belgii, a po powrocie wylądował w Radomiu. Nie można też zapominać o libero Dustinie Wattenie, reprezentancie USA.
- Będziemy musieli też zwrócić baczną uwagę na ich zagrywkę - podkreśla opiekun Łuczniczki. - W tym zespole jest czterech, a nawet pięciu zawodników, którzy zagrywają bardzo mocno. Przyjęcie będzie podstawą, a potem spokój w rozegraniu i pewność w ataku. Wszyscy będą musieli zagrać na granicy swoich możliwości, byśmy mogli myśleć o zwycięstwie - dodaje trener.
Sportowe Podsumowanie Weekendu - odcinek 47.
Czy mecz w Lubinie był przełamaniem? W Łuczniczce wszyscy wierzą, że tak.
Powiódł się manewr ze zmianą rozgrywającego. To było duże zaskoczenie, że Krzysztof Bieńkowski zastąpił Edgardo Goasa.
- Zdecydowałem, że potrzebny jest impuls i trzeba coś zmienić - wyjaśnia trener Łuczniczki. - Nie gramy niczego nowego ani innego, tylko staramy się być bardziej dokładni. Bieńkowski wprowadził spokój i dokonuje właściwych wyborów. Goas jest profesjonalistą i zaakceptował, że teraz będzie zmiennikiem - dodaje.
Czy to będzie ostatni mecz w Bydgoszczy w elicie? Trzeba wygrać i potem czekać, co zrobią rywale...
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU