- Jak tam wasz najnowszy projekt - wyprawy do Buthanu? Wypali, czy nie?
- Finansowo jest tragicznie i już dwie osoby wykruszyły się z naszego składu. Na placu boju pozostaję ja i Anna Szyszkiewicz, z którą byłem na Syberii. W lipcu będzie najdłuższe zaćmienie słońca w Buthanie i szkoda byłoby tego nie zobaczyć i nie sfotografować. Dlatego każdy sponsor jest mile widziany, a my oczywiście wszędzie będziemy podkreślać, kto nam pomógł.
- Co chcecie tam robić?
- Chcemy spędzić sześć dni w Buthanie i ponad tydzień w Nepalu. Będziemy fotografować, zwiedzać, poznawać życie i obyczaje w tych bardzo egzotycznych krajach, utrwalać to na wideo. Jak przeżyliśmy Syberię, to Buthan i Nepal będą pestką.
- A jak daliście radę podołać trudom zorganizowania poprzedniej wyprawy? Przecież to też były poważne koszty...
- To jest zupełnie nieprawdopodobna historia, bo mój udział sfinansował zupełnie mi nieznany Polak mieszkający w Belgii, na dodatek, żeby dobrze sfotografować zaćmienie Słońca na Syberii, dostałem od niego aparat z najwyższej półki - Canon 1 DS Markt 3.
- Dawno już zajmuje się pan fotografią?
- Kiedyś chodziłem na kółko fotograficzne do pana Mellera w domu kultury w Brusach, ale to nie bardzo mi pasowało. Potem terminowałem w zakładzie fotograficznym pana Pazdy w Czersku i bardzo wiele mi to dało. Przeszedłem od smieny do kieva, potem zachłysnąłem się informatyką, a jeszcze później zaczęła się era cyfrówek, na końcu była lustrzanka Canona, ukradziona na Syberii.
- A teraz, co najbardziej lubi pan fotografować?
- Pejzaże, ludzi też. Interesuje mnie astrofotografia, ale tu poprzeczka jest bardzo wysoko.
- Gdzie można zobaczyć pana zdjęcia?
- Będą na tegorocznym Forum dla Zdrowia.