Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciuś się uśmiecha

Kamila Mróz
Maciuś Sapała, o którego życie walczyła jego mama, ma już ponad cztery miesiące. W lipcu wyjeżdża do Niemiec na drugą operację.

Basia Sapała - germanistka z UMK na początku 22. tygodnia ciąży dowiedziała się, że jej nienarodzone jeszcze dziecko jest ciężko chore. Maciek miał złożoną wadę serca. Jedynym ratunkiem dla niego była skomplikowana operacja tuż po jego przyjściu na świat.

Pieniądze na leczenie

W Polsce Basia musiałaby na nią czekać w kolejce, Maciek nie miał tyle czasu. Jego mama podjęła więc desperacką walkę o życie dziecka i zaczęła zbierać pieniądze na wyjazd do Niemiec. Z pomocą pospieszyli jej także torunianie, a "Gazeta Pomorska" od samego początku wspierała i śledziła wszystkie inicjatywy.
Odzew był niesamowity. Na koncie fundacji pomagającej Basi potrzebna kwota uzbierała się w rekordowym czasie - w ciągu tygodnia ponad 30 tys. euro.

Maciek przyszedł na świat 11 lutego w Klinice Uniwersyteckiej w Monachium i tam przeszedł dziewięciogodzinną operację. 30 lipca czeka go druga. Wcześniej, 5 lipca o godz. 11.00 w katedrze w Olsztynie (skąd pochodzi Basia) odbędzie się uroczysta msza z udziałem chóru w intencji darczyńców, którzy pomogli uratować życie Maćka Sapały.

- Bardzo serdecznie wszystkich zapraszam. Pamiętam o tym, co dla nas zrobiono i do końca życia będę za to wdzięczna - mówi Basia.

Po przebytym horrorze uświadomiła sobie, że teraz poradzi sobie ze wszystkim.
- Jestem szczęśliwa, że on w ogóle jest w moim życiu, że mogę iść z nim na spacer, że normalnie rośnie, że jest komunikatywny, że uśmiecha się do mnie - opowiada.

Katar też jest groźny

Jego uśmiech dodawał jej siły w najgorszych momentach.

- Gdy byliśmy w Niemczech, a Maciek po raz kolejny znalazł się na OIOM-ie, mój organizm nie wytrzymał tego napięcia. Rozchorowałam się tak, że trzy dni musiałam leżeć plackiem. Gdy już mogłam się do niego zbliżyć, podeszłam załamana, a on otworzył oczy, popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Natychmiast wszystko ze mnie zeszło - opowiada.

Do Polski wrócili dwa dni przed Wielkanocą.
- W Wielką Niedzielę rano nagle zaczął sinieć, szybko pojechaliśmy do szpitala, przyjęto go w stanie ciężkim, okazało się później, że miał gronkowca we krwi. Tydzień po wyjściu ze szpitala znowu się tam znaleźliśmy, bo Maciek złapał kolejną infekcję - mówi.

Dla jego organizmu nawet zwykły katar może być niebezpieczny. Basia jest więc w ciągłym kontakcie z olsztyńskimi lekarzami i pełna nadziei patrzy w przyszłość.
A Maciek jest wdzięcznym dzieckiem, niekłopotliwym (poza kłopotami, które wynikają z jego zdrowia), nie marudzi, bawi się rączkami, łapie co się da i radośnie gaworzy.

- Życie jest cudem - mówi Basia Sapała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska