https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magda z Ignackowa walczy z chłoniakiem

Renata Kudeł
Rodzina Kolasińskich z Ignackowa
Rodzina Kolasińskich z Ignackowa Fot. Wojciech Alabrudziński
- Córeczko, jeszcze będziesz zaplatać warkocz - mówi Zenobia Kolasińska do trzynastoletniej Magdy, która po chemii straciła włosy.

Rok temu życie rodziny Kolasińskich biegło normalnym trybem. Do stycznia. - Zauważyłam, że Magdzie dosłownie z dnia na dzień bardzo pogrubiała szyja. Nie wiedziałam, z jakiego powodu, bo Madzia nie narzekała na złe samopoczucie - mówi Zenobia Kolasińska. - Trafiłyśmy do lekarza w naszej lipnowskiej przychodni. Pani doktor nie zlekceważyła żadnego z objawów. Magda dostała skierowanie na badanie do Kliniki Pediatrii Hematologii i Onkologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Bydgoszczy. Jego wynik był dla nas szokiem - Magda miała chłoniaka komórkowego...
Od tej pory życie Kolasińskich wyznaczały podróże do Bydgoszczy, drżenie o kolejne wyniki badań, wreszczie to, jak Madzia zniesie chemię. - Zniosła dzielnie, nawet lekarze, nasi wspaniali lekarze z bydgoskiego szpitala to podkreślali - mówi pani Zenobia.

Szpital jak dom

Madzia z siostrą Natalką
(fot. Fot. Wojciech Alabrudziński)

Dla niepracujących już wówczas rodziców zaczął się naprawdę trudny okres - w każdej chwili oboje musieli być gotowi do wyjazdu do Bydgoszczy. Każda chwila w przypadku złego samopoczucia Magdy mogła być cenna. Tych chwil było dużo, więc szpital trzeba było z czasem traktować jak dom. W ciągłych podróżach do Bydgoszczy pomagała rodzina. Z inną pomocą pośpieszyli sołtys i mieszkańcy Ignackowa, nauczyciele ze szkoły Magdy z Radomic, księża, mieszkańcy okolicznych wsi, pani Wioletta z Lipna oraz jej koleżanki, które zorganizowały koncert charytatywny dla Madzi i Maćka, chłopca, leczonego na białaczkę w tej samej bydgoskiej klinice.
- Nie mogę podjąć stałej pracy, ciągle muszę być do dyspozycji w domu - mówi pan Kazimierz, mający tylko dorywcze zajęcie. Tymczasem coraz więcej pieniędzy pochłaniają nie tylko dojazdy do szpitala, ale też pieniądze na leki, materiały opatrunkowe, strzykawki. - Mama się śmieje, że ja jestem jak starsza pani, która trzyma lekarstwa w foliowej reklamówce - mówi Magda Kolasińska. - W apteczce już od dawna się nie mieszczą.

Centralne wkłucie do serca

Magda ma rozbrajający uśmiech nawet wówczas, gdy pokazuje ukryty pod bluzeczką opatrunek . - To "dziurka" do serca, na wypadek kroplówki. Bo żyły Madzi już nie wytrzymywały wielokrotnych wkłuwań - tłumaczy pani Zenobia. A nam Magda zdradza, że bardzo chciałaby wrócić do szkoły, do rówieśników. Jest szansa, że jej marzenie się spełni. Ale do tego potrzebna będzie nasza pomoc.
Rodzice mają świadomość, że wsparło ich już wielu ludzi dobrej woli. Nie chcą nadużyć zaufania i dobrego serca. Ale my wiemy, że nie dadzą sobie rady bez pomocy. Dlatego prosimy o kontakt z "Gazetą Pomorską" te osoby, które chciałyby pochylić się nad sytuacją rodziny z Ignackowa - naprawdę wyjątkowej!

[email protected]
54 232 22 22

lub:

darowizna na leczenie Madzi na koncie Fundacji "Zdążyć z pomocą"

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z pomocą"

ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa

nr konta 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362

z dopiskiem: darowizna na leczenie i rehabilitację Magdaleny Kolasińskiej

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska