Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małe do skreślenia ?

Beata Korzeniewska
Wiele, zwłaszcza małych przychodni w regionie ma nóż na gardle. Jeśli wkrótce nie spełnią wymagań technicznych wynikających z rozporządzenia z 1992 r. mogą zostać zamknięte.

     A czasu nie mają na to zbyt wiele, bo właściwie tylko do końca marca. Potem dyrektorzy będą musieli wręczyć pracownikom wypowiedzenia i z końcem czerwca zamknąć placówkę. Rozporządzenie mówi m.in., że jeśli przychodnia ma choć jedno piętro powinna być w nim winda. Poradnie dla dzieci chorych i zdrowych nie powinny się łączyć. Wymagane są przedsionki, wózkarnie, izolatki... Gabinet ginekologiczny musi znajdować się na parterze...
     Lista jest długa. I choć dyrektorzy przychodni chętnie dostosowaliby do niej obiekty, nie zawsze jest to możliwe.
     Szukamy sponsorów
     
Pacjenci toruńskiej przychodni "Nasz Lekarz" mogą spać spokojnie. - W zasadzie spełniamy wszystkie wymogi - mówi Joanna Pesta, dyrektor ds. zarządzania. - Mamy windę, gabinety też są odpowiednio rozlokowane. Nie boimy się zamknięcia.
     _Swoją 40-tys. rzeszę pacjentów uspokaja dyrekcja lecznic "Citomed". -
Spełniamy wszystko - zapewnia Katarzyna Ramlo, dyrektor administracyjny spółki. - _Wiemy, że nasz budynek przy ul. Curie-Skłodowskiej nie wygląda najlepiej, dlatego w najbliższym czasie planujemy jego remont. Naszą ideą jest również to, by likwidować bariery dla niepełnosprawnych. Podjazdy są, ale przydałyby się lepsze toalety.
     _Szefowie dużych przychodni, jak chociażby byłej przychodni kolejowej wiedzą, że ładniejszy i wygodniejszy budynek przyciągnie nowych pacjentów. A za nimi przyjdą pieniądze - _Inwestujemy od dłuższego czasu
- mówi Andrzej Hapyn, dyrektor przychodni. - Windę zamontowaliśmy niedawno, a w najbliższym czasie otwieramy nowe wejście do budynku. Dostosowaliśmy też rozkład pomieszczeń. Szukamy też sponsorów.
     **_Czarny scenariusz
     O ile ośrodki w mieście jakoś sobie radzą, to przed tymi poza miastem rysuje się iście czarny scenariusz. -
To dla nas tragedia - opowiada Hanna Szczęsna, zastępca dyrektora ośrodka w Lubiczu Górnym. - _Nie spełniamy żadnych wymogów. Mamy po prostu nóż na gardle.
     _W budynku nie ma windy, schody są drewniane, brakuje pomieszczeń, izolatek. Na razie ośrodek działa warunkowo. Jeśli go zamkną, bez pomocy zostanie ok. 6 tys. pacjentów - _To głównie dzieci i osoby starsze
- mówi dr Szczęsna. - Nie wiem czy będą w stanie gdziekolwiek dojeżdżać.
     **_Nie da rady
     Trochę lepiej wygląda sytuacja w Dobrzejewicach - _Jesteśmy na parterze, więc winda jest niepotrzebna
- tłumaczy Waldemar Chomicki, szef ośrodka. - _Podjazdy i osobne wejście już są gotowe. Nie jest źle, choć brakuje nam pomieszczeń. Gorzej z naszymi ośrodkami w Osieku i Zębowie. Szczególnie ten drugi jest w opłakanym stanie. Mieści się w zabytkowym pałacu, więc prawdopodobnie nic nie będzie można tam zrobić.
     _Wiele ośrodków, jak chociażby w Złejwsi Wielkiej, remontują (malują ściany) sami mieszkańcy, a nawet pracownicy. Pieniądze, które trafiają do ośrodków wystarczają często jedynie na pensje.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska