- W wieku 60-70 jest czas na odpoczynek, aktywność, może nowe wyzwania?
- Wszystko razem. Czas, żeby odpocząć od niektórych ról, zwłaszcza, jeśli zawodowych miało się sporo, czas poczuć wolność od swego szefa, ale też czas podjąć aktywność, zwłaszcza taką, której się dotąd nie podejmowało, bo brakowało czasu, nie było warunków itp. Gorzej, że na starość może nas nie stać, na przykład do podróże.
- Czy liczą się tylko zajęcia, które wymagają wyjścia z domu, spotkania z innymi? Jeśli ktoś taki nie był, na starość będzie mu trudno to zmienić.
- Mnie, na przykład, z domu mało kto wyciągnie. Muszę naprawdę mieć powody, żeby wyjść. Mieć w tym jakiś interes. Na przykład, gdybym musiała/chciała nauczyć się korzystać z komputera, a byłaby firma, która świadczyłaby takie usługi, to idę tam. Na czas zajęć. Później już nie, bo mam możliwość spędzania czasu w domu, bo tam jest mi najlepiej.
- Spędza pani czas wolny w domu, ale nie nudzi się z sobą?
- Jeszcze tak nie było, żebym się nudziła.
- Jest dużo możliwości dla seniorów, by nauczyły się obsługiwać komputer, korzystać z internet. Kłopot w tym, że wielu z nich zakłada, że nie już się nie nauczą.
- O nie, nie! Uczyć się można do ostatniej chwili w życiu. To nie jest tak, że jak nam metryka zżółkła, to już nie można się niczego nauczyć.
Zobacz też: Daniel Żuchowski z Grudziądza wydał w Irlandii książkę. To historie "nowych dublińczyków"
Powody mogą być inne. Jedna z moich seminarzystek badała, jak ludzie starsi ustosunkowują się do urządzeń technicznych w domu. Naprawdę myślałam, że płeć gra rolę. Że kobiety będą mniej odważne. Tymczasem okazało się, że płeć nie ma nic do rzeczy! Ważne jest wykształcenie i zasobność materialna. Ludzie nie chcą korzystać w domowych warunkach z elektrotechniki, bo się boją, że zepsują. Moje pokolenie jeszcze należy do tych, że zepsute się naprawia albo zanosi do naprawy. To kosztuje. A jeśli na to nie ma? Wolą nie korzystać. I mówić, że nie jest im do niczego potrzebne, że oczy mnie bolą itd.
- Dzieli pani aktywność na zewnętrzną i wewnętrzną.
- Aktywność zewnętrzna odbywa się przede wszystkim w środowisku społecznym, trochę w kulturowym. Pielęgnacja grobów, pójście do schroniska, w którym jest się wolontariuszem wymaga opuszczenia domu, spotkania się z innymi ludźmi. Wewnętrzna aktywność odbywa się w samotności, we własnym towarzystwie, ale nie w osamotnieniu. To aktywność fizyczna, ale też intelektualna, twórcza, literacka - każdą dziedzinę można tu wymienić. Nawet, gdyby to miało być malowanie czy pisanie "do szuflady".
Aktywność wewnętrzna powala zaspokoić własne potrzeby twórczości.
- Część starszych osób nie nudzi się, ale kręci się w kieracie: zakupy, sprzątanie, obiad, wnuki. Na przyjemności dla siebie nie ma czasu.
- Przede wszystkim powinien być czas dla siebie. Od wychowywania dzieci i prowadzenia gospodarstwa domowego są rodzice. Dziadek z babcią mogą pomóc, ale nie mogą być darmową gosposią. Mają własne życie i nie powinni dać się eksploatować nadmiarem obowiązków.
- Starość mamy taką, jakie mieliśmy życie?
- Są tacy, którzy mówią, że na starość nie nabywamy żadnej nowej cechy, tylko wyostrzają się te, które wcześniej się ukształtowały. Jeśli ktoś zrzędził, to teraz jest zrzędliwą babcią, jeśli był domatorem, to nie zacznie chodzić po klubach. Nie ma sensu go wyciągać. Ja się nie dziwię, że mu się nie chce chcieć. Bo mu się tego nie chciało przez całe życie.