AKTUALIZACJA 16.11.2017 GODZ. 20.30
Niestety, mały Tomek nie żyje: Smutna wiadomość. Mały Tomek z Grudziądza, który został skatowany nie żyje
NOWA INFORMACJA: Radosław M. usłyszał zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. To wstępna kwalifikacja czynu. Więcej tutaj: Podejrzany o skatowanie małego Tomka z Grudziądza usłyszał zarzut
Jak już informowaliśmy wczoraj, rodzina w której doszło do dramatycznych wydarzeń była wielodzietna. Okazuje się, że wychowywało się w niej siedmioro dzieci, a z kolejnym kobieta jest w ciąży.
Po tragedii, dzieci decyzją Sądu Rodzinnego zostały umieszczone w placówce opiekuńczo - wychowawczej.
Dziś od wczesnych godzin rannych czynności z zatrzymanym konkubentem kobiety i nią samą wykonuje Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu. Cały czas są przesłuchiwane też inne osoby. O szczegółach postępowania na razie śledczy nie chcą mówić. Nie jest wykluczone, że zarzut usłyszy nie tylko konkubent ale także matka chłopczyka.
Opieka społeczna: - Jesteśmy w szoku
Udało się nam również ustalić, że rodzina miała przydzielonego asystenta rodziny od września 2017 roku. Nie posiadała "Niebieskiej Karty".
Powodem pojawienia się asystenta rodziny był sygnał jaki dotarł do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Grudziądzu o tym, że dzieci są zaniedbane: chodzą w brudnych ubrankach, biegają boso. - Faktycznie te sygnały potwierdziły się, dlatego postanowiliśmy przydzielić asystenta rodziny, tym bardziej że matka deklarowała iż wychowuje dzieci sama - wyjaśnia Małgorzata Gackowska z MOPR-u w Grudziądzu. - Podczas pracy matki z naszym pracownikiem były widoczne postępy. Tym bardziej jesteśmy zdruzgotani i poruszeni tą sytuacją. Przez te kilka miesięcy, gdy weszliśmy do tej rodziny nie było żadnej interwencji policji ani innych służb.
Po rozwodzie. Powód: przemoc w rodzinie
Opieka społeczna rodzinę w której doszło do dramatycznych wydarzeń zna od 2009 roku. Wówczas była objęta pomocą m.in. ze względu na stosowanie przemocy ze strony męża kobiety. Założono też "Niebieską Kartę". Po długiej pracy opieki społecznej nad rodziną dotkniętą przemocą, udało się doprowadzić do rozwodu pary. Nastąpił on w maju 2016 roku. Wraz z nim były mąż zniknął z życia rodziny. Tym samym rozwiązano procedurę "Niebieskiej Karty".
W sierpniu 2017 roku administrator budynku, w którym mieszka rodzina złożył zawiadomienie do sądu by zbadać sytuację rodziny iż docierają sygnały o tym, że do mieszkania przychodzi dwóch mężczyzn i spożywa alkohol w obecności dzieci. Informację tę również otrzymał MOPR. Mniej więcej w tym samym czasie do MOPR-u dotarł wspomniany sygnał od sąsiadów o tym, że dzieci chodzą zaniedbane. Właśnie po tych informacjach opieka społeczna - nie bagatelizując sprawy - przydzieliła od września asystenta rodziny.
Kobieta nie chciała podać danych mężczyzny
- Podczas jednej z wizyt w domu, asystent zastał obcego mężczyznę w mieszkaniu - mówi Małgorzata Gackowska z MOPR-u. - Zarówno on jak i nasza podopieczna utrzymywali, że on nie zamieszkuje w tym lokalu. Kobieta ponadto złożyła oświadczenie, że nie poda danych tego mężczyzny. W stosunku do naszego pracownika, mężczyzna zachowywał się agresywnie.
Pozostałe dzieci w wieku 5-11 lat , po tragicznych wydarzeniach zostały przebadane też przez lekarzy. Nie stwierdzili oni żadnych obrażeń. Tomek, który trafił skatowany do szpitala jest najmłodszy... Ma niespełna 4 latka.