Urodziła się w Koronowie w roku 1933. Mieszkała z rodzicami przy ul. Nakielskiej. Chętnie sięga pamięcią do lat przedwojennych. - Przy Kasprzaka był szpital, tam gdzie ogrodnik - stary cmentarz, a nieco dalej stacjonowało wojsko - wspomina. - Po ślubie - też mieszkałam przy Nakielskiej - tylko dwa domy dalej. Pod tym samym adresem mieszkałam jeszcze na początku grudnia tego roku. Bez męża. I bez syna. Pomarli w latach 90...
Sama jak palec została...
- Zenek był ode mnie dwa miesiące starszy - wspomina pani Jadwiga. - Był kierowcą w bydgoskiej firmie Auto-Trans. Nieźle zarabiał. Ale Zenek zaczął chorować. I zmarł. A potem Ryszard, nasz syn, krótko po tym, jak wyszedł z wojska. Też na raka... Zostałam sama jak palec - wspomina. - W naszym maleńkim mieszkaniu na poddaszu przy Nakielskiej. Z wodą w kranie, bo sama dociągnęłam wodociąg, ale bez kanalizacji. Z piecem i kuchnią na węgiel. Kiedyś tak w Koronowie mieszkali chyba wszyscy. Trzeba było wynieść wodę, pójść do wychodka, przynieść węgiel, by napalić w piecu. Ale lata lecą, coraz trudniej tak żyć, gdy jakiś wylew strzeli człowieka...
Choroby nie zapomniały...
- No to i za mnie wzięły się choroby. Pisałam do gminy o lepsze mieszkanie, ale ciągle dla mnie nie było... Wynajmowane to przy Nakielskiej było o metr czy dwa za duże, by starać się o komunalne. A ja przepracowałam całe swe życie, w przedszkolu samorządowym przy ulicy Dworcowej. Aż do emerytury. A po godzinach w gospodarstwie rolnym pracowałam, żeby dorobić. Przez wiele lat. Jeszcze na emeryturze... Nie obijałam się w życiu. Ale tam, przy Nakielskiej, mieszkało się coraz trudniej. Niech pan spojrzy na te zdjęcia - wszystkie nadgryzione w tamtym mieszkaniu przez wilgoć: to nasze ślubne, to syna z przyjęcia pierwszej komunii świętej. Nasz Rysiek trzeci po prawej w pierwszym rzędzie... I jeszcze ten obraz święty wyciągnięty z Brdy... Też mocno zawilgocony...
Matka Boska prosto z Brdy
Pani Jadwiga pokazuje obraz na ścianie: Matki Boskiej „Pod Twoją Obronę” - mówi. - Zobaczyłam go w rzece, wzięłam kij i przyciągnęłam do brzegu. Bo Brda u nas raczej stoi niż płynie. Wyciągnęłam tę Matkę Boską z wody. Wysuszyłam, kupiłam farby, klej, pokleiłam i pomalowałam. Kto wrzucił do rzeki? Nie wiem. Ale uratowałam. I jest ze mną. Może właśnie za wstawiennictwem Matki Boskiej spotkałam tak zacnych ludzi?
Więcej wiadomości z Koronowa i okolic na www.pomorska.pl/koronowo
Maciej Karwasz jest właścicielem kilkunastu mieszkań w Koronowie. Panią Jadwigę zna od wielu lat. Obiecał pani Jadwidze, że jak coś się u niego zwolni, to na pewno mieszkanie będzie dla niej. Wiedział, jak mieszka przy tej Nakielskiej. Ale wolnego mieszkania nie miał. W zeszłym roku zaprosił ją do siebie do domu na Wigilię...
Ale sytuacją 86-letniej kobiety zainteresował się też lekarz, kiedy po wylewie trafiła do bydgoskiego szpitala. Zawiadomił opiekę społeczną w Koronowie. - Akurat w tym czasie u mnie opróżniło się mieszkanko na parterze przy ulicy Łokietka - mówi Maciej Karwasz. - Przedzwoniłem do pani Jadwigi. Nie mogła doczekać się przenosin z Nakielskiej na Łokietka... Poprosiłem o pomoc w przygotowaniu dla niej mieszkania kolegę Rafała Wąsowicza.
- Trzeba było odświeżyć to przy Łokietka - to rzut beretem od rynku - przygotowujemy też do oddania to przy Nakielskiej - mówi pan Rafał. - Roboty moc. Ale znaleźliśmy przyjaciół, którzy pośpieszyli z pomocą. Pan Adam dostarczył kuchenkę z butlą gazową, ktoś inny lodówkę, ba, nawet automat pralniczy, właściciel mieszkania wyposażył łazienkę, kuchnię, pokój i sypialnię... - Już potrafię korzystać z pralki, kuchenki - cieszy się pani Jadwiga. Jak spędziła Wigilię? Była u Karwaszów. Chce też pomóc pani Jadwidze opieka społeczna.
