Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama niepełnosprawnego chłopca kontra schronisko we Włocławku

Joanna Chrzanowska
Joanna Chrzanowska
Jak relacjonują włocławianki, pies zaczął sprawiać problemy dopiero po kilku tygodniach.
Jak relacjonują włocławianki, pies zaczął sprawiać problemy dopiero po kilku tygodniach. Wojciech Alabrudziński
Dziecko czy pies? Przed takim wyborem miała stanąć Monika Trymerska, włocławianka, która zaadoptowała psa z miejskiego schroniska. Zwierzaka próbowała zwrócić. Przytulisko jednak odmówiło.

Dwuletni kundelek w typie spaniela miał być przyjacielem rodziny, już na całe życie. - Brat bardzo chciał psa, w zasadzie już od kilku lat - mówi Weronika Trymerska. - Wiadomo jednak, że opieka nad zwierzakiem musiała spaść na mnie. Mama długo ze mną rozmawiała o tym, że to ogromna odpowiedzialność. Nie bałam się tego, chciałam też dać domek jakiemuś potrzebującemu czworonogowi.

Kobiety w maju tego roku udały się do miejskiego schroniska przy ul. Przemysłowej. - Powiedziałam, że musi to być pies spokojny z uwagi na niepełnosprawność syna - wyjaśnia Monika Trymerska. - Dodałam, że będzie musiał sam zostawać w domu. Pani ze schroniska zaproponowała nam dwuletniego pieska. Za-ufałyśmy jej, że to najlepszy wybór dla naszej rodziny.

Po miesiącu miodowym zaczęły się problemy

I tak Pankracy, a w nowym domu Wacek, został adoptowany. Przez pierwsze tygodnie sprawował się bez zarzutów. Jak relacjonują panie Monika i Weronika problemy zaczęły się po kilku tygodniach.

- Najpierw pogryzł nam drzwi - opowiada pani Moni-ka. - Później zaczął nas atakować. Córka i ja zostałyśmy ugryzione kilkukrotnie. Jednak, gdy rzucił się na niepełnosprawnego syna, wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić - mówi włocławianka.

Panie Monika i Weronika o wsparcie poprosiły schronisko. To skontaktowało kobiety z trenerką psów. Jak mówią, jej wizyta nic nie wniosła.

Na własną rękę matka i córka zaangażowały do pomocy inną specjalistkę i ta stwierdziła, że nie każdy pies od razu ujawnia swoje prawdziwe oblicze. Zwierzę najpierw obserwuje, na ile może sobie pozwolić. Dopiero po tak zwanym „miesiącu miodowym”, który zazwyczaj trwa od 2 do 4 tygodni, futrzak pokazuje, jakie ma cechy.

- Nie każdy pies pasuje do każdej rodziny i na odwrót - tłumaczy Ewa Leśniewska, którą kobiety poprosiły o pomoc. - W mojej ocenie schronisko powinno przeprowadzić dokładny wywiad, odradzić adopcję psa z niewiadomą przeszłością i pokierować rodzinę do fachowca, który dobierze psa po wcześniejszym szkoleniu specjalistycznym lub co najmniej o określonych predyspozycjach.

Monika Trymerska uważa, że schronisko powinno przyjąć od niej psa.- Ja i córka pracowałyśmy z tym psem i więcej już nie jesteśmy w stanie. To zwierzak, który nie powinien przebywać w domu z dziećmi - zaznacza.

Schronisko to nie jest sklep z zabawkami

Dyrekcja schroniska podkreśla natomiast, że Pankracy nie wykazywał cech agresywnych podczas pobytu w przytulisku.

- Każdy, kto jest związany z naszą placówką powie, że to bardzo łagodne stworzenie - mówi Monika Siedlecka, dyrektor schroniska dla zwierząt we Włocławku. - Pies miał również do czynienia z dziećmi wolontariuszy i absolutnie nic nie wskazywało na to, że może wykazywać wobec nich agresję. Nie można także odmawiać adopcji zwierzęcia rodzinie z niepełnosprawnym dzieckiem, to byłaby dyskryminacja.

Szefowa schroniska dodaje, że przytulisko to nie sklep z zabawkami, do którego można oddać towar. - W umowie mamy zapis o terminie 7 dni, w którym można zwrócić zwierzę, jeśli nie spełni oczekiwań - wyjaśnia Monika Siedlecka. - Jeżeli chodzi o tę konkretną sytuację, to pani Monika początkowo narzekała na to, że pies zniszczył jej drzwi. Argument o agresji pojawił się dopiero z czasem. Nie mamy zatem pewności, czy rzeczywiście chodzi o agresywne zachowanie psa.

Dyrektor przytuliska zapewnia, że rodzina Trymerskich otrzymała wsparcie w postaci wizyty trenera, ale nie do końca z niego skorzystała.

Właścicielki Wacka podkreślają, że nikt nie rozumie powagi sytuacji. - Byłyśmy też u pani prezydent Barbary Moraczewskiej, ale nie znalazłyśmy zrozumienia - tłumaczy pani Monika. - Tu nie chodzi o to, że pies nam się znudził. Wszyscy przywiązaliśmy się do niego. Każda matka, która ma wybór dziecko albo pies, nie będzie się zastanawiać, kogo wybrać, mimo że minął termin 7 dni na zwrot zwierzaka.

Rodzina Trymerskich zamierza znaleźć nowy dom dla psa, ale na własną rękę. Schronisko deklaruje, że pomoże. Do tematu wrócimy.

Zobacz wideo: Jerzy Kanclerz przed turniejem Asy dla Tomasza Golloba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska