https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marchewka kontra Dostojewski. Co z biblioteką UKW?

(domi)
sxc/archiwum
- Przez to, że pani Kazia chce hodować marchewkę i pietruszkę, studenci, nie będą mieli gdzie wypożyczać książek - mówi prezydent Konstanty Dombrowicz.

Artykuły, które pojawiły się w prasie na temat wypłacania odszkodowań za ogródki działkowe przy ulicy Ogińskiego mogą spowodować, że Uniwersytet Kazimierza Wielkiego nie dostanie pieniędzy na zbudowanie biblioteki. Tak twierdzi miasto.

- Zarząd wojewódzki Polskiego Związku Działkowców wyraził zgodę na wypłacenie odszkodowań za nasadzenie i altanę w ogródkach, których właścicielem jest gmina - mówi Maria Drabowicz, dyrektorka Wydziału Mienia i Geodezji Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Sami właściciele działek w 98 proc. byli zachwyceni tym pomysłem. Poszukali sobie nawet nowych miejsc do wypoczynku i uprawy na terenie innych ogródków . Zapłaciliby za nie właśnie za pieniądze, które dostaliby od miasta.

Krajowa Rada Polskiego Związku Działkowców wstrzymała jednak wypłacanie odszkodowań. Zażądała, by miasto odtworzyło ogród działkowy przy ul. Ogińskiego.

- Przygotowaliśmy wyliczenie, z którego wynikało, że na odszkodowania miasto będzie musiało przeznaczyć 2,5 mln zł. Odtworzenie ogrodu i jego uzbrojenie, podłączenie prądu, to drugie tyle. Miasto nie jest przygotowane na takie koszty. Poza tym na pewno nie zdążyłoby zrobić tego do listopada.

Skąd taka data? Drabowicz tłumaczy:
- By UKW mógł dostać pieniądze na budowę biblioteki, musi mieć przygotowany m.in. tytuł własności terenu, czyli akt notarialny podpisany między gminą a uniwersytetem, dotyczący własności terenu pod bibliotekę. A gmina do jesieni nie jest w stanie odbudować tego ogrodu, co jest warunkiem, że rada da zgodę na przekazanie tego terenu uniwersytetowi.

- To działanie na szkodę miasta i ważnego ośrodka naukowego, jakim jest Uniwersytet Kazimierza Wielkiego - mówi Konstanty Dombrowicz, prezydent Bydgoszczy. - Mamy miejsce, gdzie moglibyśmy odtworzyć ogródki. Są to tereny zalewowe przy ulicy Wyzwolenia. Jednak to duże koszty, a działkowicze w znacznej większości i tak woleliby pieniądze. Mamy nadzieje, że Rada Krajowa zmieni zdanie.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jan
Jak znam te obiecanki cacanki . To jestem pewien że tych ludzi jak zawsze chcą oszukać. Może nie wywiązali się z wcześniejszych obietnic ( jak zawsz)?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska