- Chciałbym przedstawić jeden z najważniejszych projektów ustaw, który chciałbym przedłożyć pod obrady Sejmu - zaczął konferencję prasową Marcin Sypniewskim, lider Konfederacji w Bydgoszczy.
Briefing zorganizowano na stacji paliw przy ulicy Kujawskiej. W wydarzeniu uczestniczyła też Krystyna Jarocka, kandydatka do Senatu oraz Paweł Sieg, prezes okręgu bydgoskiego Nowej Nadziei, który w wyścigu do ław Sejmowych startuje z miejsca 11.
Sypniewski postuluje wprowadzenie zakazu reklamy instytucji rządowych i spółek skarbu państwa.
- Dajemy coraz większe pieniądze z naszych podatków na reklamę działań rządu i spółek państwowych - mówił Sypniewski. - Dwa lata temu, bo takie są ostatnie dostępne dane, 1 mld 300 mln zł trafiło na działalność reklamową. Co jakiś czas słyszymy też o kolejnych rekordowych wydatkach na promocję w social mediach, instytucji rządowych, jak w kancelarii premiera.
Reklama i wolny rynek
Duże państwowe podmioty, zdaniem przedstawiciela Konfederacji, w ogóle nie potrzebują promowania publicznego: - Przykłady to PGE i Orlen, które mają właściwie pozycję monopolistyczną w Polsce - dodaje Sypniewski.
- Ostatnio mieliśmy całą serię wydatków na pikniki rodzinne promujące program "800 +" - dodał Sypniewski. - Przecież takich działań nie trzeba w ogóle promować, bo każdy, kto zostanie objęty programem, dowie się o tym, kiedy zobaczy wpływ tej sumy na konto.
Te postulaty komentuje Piotr Król, poseł PiS, który w nadchodzących wyborach ubiega się o reelekcję: - Zupełnie nie rozumiem, jak przedstawiciel formacji, która promuje wolny rynek, może mówić, że jakieś podmioty nie mają się reklamować. Chciałbym tylko zauważyć, iż jest gros spółek skarbu państwa, albo spółek-córek, które konkurują nie tylko w Polsce, ale w Europie i na świecie. Przykładem może być bydgoska PESA. Miałaby mieć zakaz reklamowania się? W związku z czym? Z tym, że brytyjski podmiot, który jest współwłaścicielem montowni w Polsce, byłby obecny w reklamach, a PESA nie?
Król dodaje: - Wiele spółek skarbu państwa sponsorowało sport w Polskich miastach, a w Bydgoszczy tego nie było. Mnie się to udało 8 lat temu zmienić, zarówno jeśli chodzi o Astorię, jak i o bydgoskie siatkarki.
