Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Kamiński dotarł już do Bałtyku. "Ekspedycja Wisła" zakończyła się kolejnym sukcesem podróżnika

DZ
fot. Tomek Czachorowski
Podróżnik przepłynął kajakiem największą polską rzekę. Odwiedził też nasz region - zobacz jak był witany, gdzie jego zdaniem było najbezpieczniej i dlaczego woda w Toruniu smakuje lepiej niż w Warszawie.

www.pomorska.pl/region

Więcej informacji z regionu znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/region

Włocławek
Na całej Wiśle nie ma tak trudnego odcinka dla kajakarza, jak Zalew Włocławski - tak twierdzi znany podróżnik, Marek Kamiński, który właśnie dopłynął kajakiem do Włocławka.

Przed dotarciem do Włocławka, polarnik spędził noc w Leniach Wielkich po zaledwie 25 kilometrowym odcinku zalewu. - Bujało tak, że poważnie obawiałem się o wywrotkę - mówi Kamiński. Pod krzyżem ks. J. Popiełuszki chwilę pomodlił się i złożył biało-czerwoną flagę.

Zimowy spływ Wisłą to kolejna wyprawa polskiego podróżnika. Kamiński - jak mówi - promuje w ten sposób królową polskich rzek, jej urok, dzikość i doskonałe walory dla wodniaków. Dziś musiał jednak pokonać poważną barierę - włocławską zaporę na Wiśle. Podróżnik dotarł do tamy przed południem i nie ryzykował przeprawy przez śluzę. Kajak wraz ze sprzętem przeniósł na drugą stronę ziemnej zapory.

Na Marka Kamińskiego czekało kilkudziesięciu mieszkańców Włocławka i wycieczka szkolna. Jego zdaniem odcinek, który właśnie pokonał był bardzo trudny. Składają się na to chociażby pogoda i kry, które nie zawsze można dostrzec.

Po kilkudziesięciu minutach przerwy Marek Kamiński ruszył w dalszą podróż. Następnymi przystankami będą Ciechocinek i Toruń.

Ciechocinek
Od włocławskich Azotów, skąd podróżnik wypłynął dziś o godz. 9.00, towarzyszyli mu na kajakach ciechocińscy ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego: Jan Dziedzic, Maciej Mikłaszewicz i Wiktor Sawicki. Po drodze Marek Kamiński i jego kajakowa eskorta zatrzymali się w Nieszawie.

Na przystani nad Wisłą w Ciechocinku już przed godz. 16.00 przybycia podróżnika oczekiwali mieszkańcy i przedstawiciele miejskiego samorządu: Marek Ogrodowski, zastępca burmistrza i radna Teresa Mikłaszewicz.

Kiedy Marek Kamiński przybił do brzegu, powitano go oklaskami. - Pomyślcie o Wiśle. Zastanówcie się, jak ją zagospodarować - powiedział, gdy zszedł na brzeg.

Przedstawiciele miasta zaoferowali podróżnikowi wszelką pomoc. - Mam wszystko. czego mi potrzeba. Muszę tylko gdzieś rozbić namiot - powiedział Marek Kamiński, który będzie nocował nad brzegiem Wisły.

Toruń
Na Bulwarze Filadelfijskim przedstawiciele władz miasta, dziennikarze i mieszkańcy cierpliwie wypatrywali ekspedycji. Powitany gromkimi brawami, podróżnik praktycznie od razu wyruszył w dalszą drogę. Zdążył tylko odebrać toruńskie pierniki od studentów, upominki od władz i... Pismo Święte. - W Toruniu woda z Wisły smakuje o wiele lepiej niż w Warszawie - mówił. - U Was nie musiałem jej tak bardzo oczyszczać.

Bydgoszcz
Wielkie miasto zaledwie kilkoma gardłami miejskich urzędników i 12 flagami witało podróżnika. Ten przybił więc do prawego brzegu, gdzie imię Marka Kamińskiego skandowało kilkudziesięciu uczniów Szkoły Podstawowej w Ostromecku.

Na środku rzeki Kamiński się zawahał, skonsultował z załogą towarzyszącej mu łodzi motorowej i skręcił ku prawemu brzegowi. Na nic zdało się tęskne powiewanie trójkolorową flaga Bydgoszczy.

Kajakarz przywitał się z ostromecką młodzieżą nie opuszczając kokpitu. Reporterom "Pomorskiej" potwierdził , że jeszcze w środę wieczorem spróbuje dopłynąć do Świecia.

- Panie Marku, pozdrawiamy! - poszybował zbiorowy okrzyk uczniowski po fali i już było widać plecy wielkiego podróżnika. Ruszył ku szerokiej wodzie, zbliżając się nawet ku fordońskiemu brzegowi.

- Przygotowaliśmy dla niego gorącą herbatę, a wcześniej uzgodniliśmy z jego pilotami, że wyląduje na naszym brzegu. Cóż, kiedy wybrał przeciwny - żali się Barbara Kubiak-Warzocha z wydziału Sportu i Turystyki UM w Bydgoszczy. - Szkoda tylko, że na brzegu nie witali go liczniej bydgoszczanie.

Chełmno
Czekaliśmy na niego w środę, po godz. 17. Pogoda dawała się we znaki, ale mała grupa wytrzymała do godz. 19. Na laptopie śledziliśmy w internecie trasę. Widać było, że Marek Kamiński zatrzymał się w Bieńkówce.

Wczoraj podróżnik nam nie umknął. Poprosiliśmy o kilka minut rozmowy i Kamiński podpłynął do bulwaru, gdzie czekała grupa osób kibicujących jego wyprawom. Czekali też przedstawiciele Stowarzyszenia "Charzy" z Charzykowych w powiecie chojnickim: Beata Sadzińska i Zygmunt Olech. Kamiński zdradził, że planuje dotrzeć do Gniewu.

- Środa na wodzie była dla mnie bardzo trudna - mówi Marek Kamiński. - Wiał silny wiatr, była duża fala, dwa razy niemal się nie wywróciłem, raz w okolicy Bydgoszczy. Chciałem dotrzeć do Świecia lub Chełmna, ale się nie udało. Zatrzymał mnie zmierzch.

Podróżnik zdecydował się spędzić czas w Bieńkówce w gminie Chełmno.

- Marek rozbił się po prawej stronie Wisły, 20 metrów od brzegu - dodaje Zygfryd Wójcik z grupy towarzyszącej podróżnikowi. - Gdy zaczął zapadać zmrok musieliśmy znaleźć dogodne miejsca dla Marka i dla nas. W Bieńkówce mieszkańcy byli bardzo chętni do pomocy. Znaleźli plac na płaskim terenie, gdzie Marek rozbił namiot, rano pan z dwóją dzieci przyniósł mu owoce i książkę. Marek jadł ryby i pił wodę z Wisły. Natomiast my spaliśmy w Gospodarstwie Agroturystycznym Gzinianka w Gzinie. Tam zostaliśmy wspaniale przyjęci, byli mili ludzie i atmosfera.

- I wspaniałe śniadanie, jakiego nie jedliśmy na całej trasie wiślanej - dodaje Joanna Łęska z ekipy.

Podróżnik zazwyczaj zrywał się do drogi przed świtem, ale na ostatnie trzy dni zostało mu 138 km, w czwartek spał dłużej. Z Bieńkówki wypłynął po godz. 8.00.

Grudziądz
Podróżnik witany był przez grupkę mieszkańców, lokalne media i urzędników Ratusza. W prezencie otrzymał ciepły polar.

Na twarzy Marka Kamińskiego widoczne jest zmęczenie. Nie ukrywa, że tęskni już za domem i rodziną. Chce jak najszybciej dopłynąć do Gdańska.

Marek Kamiński wyruszył 5 marca z tak zwanego zerowego kilometra Wisły, usytuowanego pod Oświęcimiem. 20 marca dotarł do Gdańska.

Do mety w Gdańsku-Sobieszewie Kamiński dopłynął w asyście wielu motorówek, kajaków i łodzi pontonowych. Przywitało go kilkadziesiąt osób, głównie mieszkańców miasta. Od władz Gdańska podróżnik otrzymał flagę.

46-letni Marek Kamiński był pierwszym człowiekiem na świecie, który w jednym roku (1995) zdobył dwa bieguny Ziemi. Zasłynął także podróżą na bieguny z niepełnosprawnym chłopcem Jasiem Melą. Jest założycielem fundacji swojego imienia, która wspiera osoby dotknięte przez los.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska