Mariusz Janik żąda 2 mln zł od urzędu miejskiego w Chojnicach. Za nielegalne nagranie

Mariusz Janik złożył wczoraj pozew do Sądu Rejonowego w Chojnicach, w którym żąda od gminy miejskiej Chojnice reprezentowanej przez burmistrza Arseniusza Finstera 2 mln zł odszkodowania za utracone korzyści. O co chodzi? Janik wraca do sprawy z października 2005 r., kiedy to dwukrotnie został nagrany przez pracownicę urzędu miejskiego. To nagranie zostało wykorzystane jako dowód w procesie karnym przeciwko Janikowi, ale jak podkreśla zainteresowany, na jego dokonanie nie wyrażały zgody ani prokuratura w Chojnicach, ani sąd. Nie ma też potwierdzenia zgody na ten proceder w sądzie i prokuraturze w Słupsku.

Czytaj: Chojnice. Samorządowcy i lokalni działacze polityczni żyją aferą taśmową, ale nie ulegają psychozie

Mariusz Janik powołuje się na orzecznictwo, które uznaje nagrywanie rozmówców bez ich wiedzy za bezprawne i niemogące stanowić dowodu. - Poprzez dokonane nagrania utraciłem całkowicie zaufanie społeczne, jakie do czasu ich opublikowania posiadałem w mieście Chojnice z racji m.in. akcji charytatywnych, jakie organizowałem i przy których się udzielałem - pisze w pozwie.

Podkreśla, że przez to poniósł wiele szkód, nie tylko moralnych, ale też stricte finansowych. Jedną z nich jest wykorzystanie nielegalnych nagrań w sprawie karnej, po której Janik stracił władztwo nad firmą "Bagietka", czego konsekwencją była sprzedaż udziałów tej firmy znacznie poniżej wartości.
Dlatego żąda naprawienia szkody, a ponieważ jego byłą firmę wyceniono na 10 mln zl, więc i wartość odszkodowania to niezła sumka.