To był pogodny dzień. Kolega Piszczatowskich remontował im schody. Pani Jolanta zaniosła sąsiadowi sadzonki kapusty.
- Byłem w domu, nagle usłyszałem krzyk żony - wspomina wydarzenia z 25 maja pan Marek. - Ruszyliśmy z kolegą. Zobaczyliśmy sąsiada na ciągniku, lanca dotykała linii wysokiego napięcia. Krzyczałem do Joli, żeby dzwoniła na 112. "Niech służby wyłączą prąd". Przybiegła córka sąsiada. Odciągnęliśmy go od ciągnika, położyliśmy i zaczęliśmy akcję reanimacyjną... 30 uciśnięć na klatkę piersiową, dwa wdechy... W pewnym momencie zobaczyłem piekielny ogień i strzały, które odrzuciły żonę. Gasiłem piachem płomienie, które objęły Jolę i naszego kolegę. Zauważyłem, że włosy Joli płoną - zacząłem je gasić własnymi rękoma. Widziałem, że nie oddycha i błagałem Boga, by mi jej nie zabierał. Przyjechało pogotowie - zdjęli z żony pozostałości spalonych ubra, do ciała przykładali okłady chłodzące. Pomogłem wnieść ją do karetki.
Pani Jolanta zapadła w śpiączkę. Obudziła się po miesiącu.
- Mój sąsiad nie miał tyle szczęścia, zginął - załamuje głos kobieta. - Wiem, że byłoby inaczej, gdyby elektrownia nie włączyła prądu, kiedy go ratowaliśmy. Słyszałam jak charczał. Jeszcze wydawał dźwięki. Dzisiaj nie ma winnych, wszyscy obrzucają się oskarżeniami i uciekają od odpowiedzialności.
Przypominamy:**Tragedia pod Brodnicą. Ciągnik zahaczył o linię energetyczną**
Lewa ręka pani Jolanty została amputowana przy samym ramieniu.
- Moje dzieci potwornie się obawiały momentu, w którym do mnie dotrze, że ją straciłam. Faktycznie, ciężko to przeszłam - opowiada - Wszystkiego uczę się od nowa i cały czas czuję się zależna - każdego dnia proszę kogoś o zapięcie zamka, zawiązanie sznurowadeł czy zwykłe pokrojenie marchewki. Mam cudownych bliskich, ale jestem w rozsypce. Nie mam połowy włosów. Żyję w fizycznym bólu i psychicznym cierpieniu. Trudno o tym mówić.
Pragnie przejechać przez wieś rowerem. Chce założyć sukienkę. Marzy o tym, by chwycić igłę, i szyć.
- To sa drobiazgi, dla kogoś proza życia - dodaje pani Jolanta. - Mamy psa, kawał boksera. Nie mogę się nawet z nim pobawić, bo mnie powali. Na rower nie wsiądę, bo mam problem z równowagą. Wszystko, co było ważne, nagle straciło sens. Mam 49 lat, pragnę odzyskać radość, samodzielność.
Strefa AGRO Kujawsko-Pomorskie także na Facebooku. Dołącz do nas
Pomóc może specjalistyczna proteza ręki. Niestety, jest poza zasięgiem Piszczatowskich.
- Mowa o kosmicznej dla nas sumie, 240 tys. złotych. Przecież tyle kosztuje mieszkanie - martwi się mieszkanka podbrodnickiej wsi. - Polecano mi jeszcze droższą protezę, taką za 600 tys. zł. Nawet o niej nie marzę, bo i skąd takie pieniądze dla śmiertelnika? Dodatkowo wydajemy dużo na rehabilitację, na dojazdy do specjalistów w dużych miastach.
Każdy z nas może przybliżyć mieszkankę Grabówca do samodzielności. Pani Jolanta jest podopieczną Fundacji VOTUM. Wesprzeć ją, w walce o upragnioną protezę, można przez Fundację Siepomaga.
Tutaj:
Do tego momentu (10.11) udało się zebrać 13 proc. wartości protezy. Pani Jola potrzebuje jeszcze 226 372 zł.
- Wierzę, że jeszcze będzie lepiej, bo przecież dostałam drugie życie - kończy pełna nadziei.
