Rynek wydawniczy jest bardzo trudny, szczególnie dla debiutantki, którą jest pani Hania Hippler z Kamienia Krajeńskiego, mama trójki dorosłych już dzieci, babcia i nauczycielka w przedszkolu. Książkę napisała trzy lata temu. Bez żadnego scenariusza w głowie. - Pewnego wieczoru usiadłam w łóżku przed laptopem i zaczęłam pisać. Po prostu, ot tak. Zupełnie na luzie. Trwało to trzy lata – mówi. - Potrzebę pisania czułam zawsze. Piszę też wierszyki i bajeczki dla moich przedszkolaków. Mam od nich pozytywne recenzje, a przecież lepszych czytelników nie znajdę. Tę książkę dla dzieci również zamierzam wydać.
Życie pisze scenariusze
Pisząc prozę, chciała jednak uciec od tematyki nauczycielskiej. „W poszukiwaniu złotego środka” to powieść, w której trójka bohaterów poznaje się Tatrach, w Małym Cichym. Każde z nich nosi w sobie emocje, szczególnie miłość i cierpienie. Spotykają się w górskim pensjonacie, gdzie rozmawiają o swoim życiu.
- Chodziło przede wszystkim o przekazanie mojej filozofii życiowej. Czytelnik nie znajdzie w niej żadnej sensacji, za to normalność, spokój, skupienie. Chciałam napisać o zwyczajnym życiu. O tym, że raz się śmiejemy, a raz płaczemy. Że takie jest życie
– wyjaśnia Hanna Hippler.
Pani Hania w trakcie twórczej pracy, nie myślała, że jej rodzinę spotka nieszczęście. Półtora roku temu odszedł nagle jej ukochany mąż Mariusz.
To właśnie jego śmierć przyczyniła się do tego, że pani Hania postanowiła wydać to, co napisała w 2016 roku. -
Mariusz zawsze mnie wspierał w pisaniu. Chciał, żebym to, co przelałam na papier, ujrzało światło dzienne. Śmiał się, że będzie moim managerem. Szkoda, że tego nie przeczyta.
Mariusz nadal mi pomaga
Autorka, oprócz tematu przemijania i żałoby, porusza w książce także kwestie wiary. Jest dla niej bardzo ważna.
- Chciałam, żeby ten temat religii nabrał takiej normalności. Ja uciekam do kościoła, najlepiej pustego. Potrzebuję tej ucieczki. Wiara zawsze mi pomagała, zwłaszcza po śmierci Mariusza. Może wyda się to dziwne, ale mam na to dowody, że on mi nadal pomaga.
Miejsce, gdzie rozgrywa się akcja, nie jest zupełnie przypadkowe. Małe Ciche w zacisznym zakątku Tatr to miejsce, gdzie państwo Hipplerowie jeździli co roku. A postać pani Kasi to nikt inny jak rdzenna góralka, gospodyni - pani Marysia.
- Gdy nas zobaczyła pierwszy raz, powiedziała do swojego męża: „Oni tu wrócą”. I wróciliśmy. Nadal tam jeżdżę. To piękne miejsce, już sama nazwa mi się podoba. Dlatego właśnie w Małym Cichym osadziłam fabułę. Książka ma być też niespodzianką dla naszych przyjaciół z gór.
Więcej wiadomości z Sępólna i okolic na: pomorska.pl/wiadomosci/sepolno-krajenskie/
Dla kogo „złoty środek”?
„W poszukiwaniu złotego środka” ukaże się już niebawem pod szyldem Fabryki Dygresji nakładem 700 egzemplarzy. Wydawnictwo uruchomiło już przedsprzedaż.
Pani Hania twierdzi, że to bardzo dużo, bo zamierzała wydać książkę tylko dla swojego najbliższego otoczenia. Jej debiutancka powieść stanie również na półce miejscowej biblioteki.
Nasza lokalna pisarka przyznaje, że obawia się krytyki.
- Nie czuję się wielką literatką, ale konstruktywną krytykę przyjmę tylko od znawcy. Przeraża mnie już samo zainteresowanie, które w obecnej chwili jest już duże.
Kto ma znaleźć ten tytułowy „złoty środek” - autorka, bohaterowie? Tę odpowiedź każdy czytelnik powinien znaleźć sam, czytając pierwszą książkę Hanny Hippler.
Agro Pomorska odcinek 61,
