- Moim zdaniem po to, żeby wyciągnąć od rolników pieniądze chociażby za sprawdzenie schładzalników do mleka - uważa Mariusz Trojakowski, prezes mleczarni ROTR w Rypinie.
Dostosowali prawo
Chodzi o ustawę z 15 maja 2015 r. o substancjach zubożających warstwę ozonową oraz o niektórych fluorowanych gazach cieplarnianych. Dostosowuje ona polskie prawo do wymogów prawa unijnego, ale dotknie m.in. rolników, którzy stosują w gospodarstwach niektóre schładzalniki. Ustawa nakłada obowiązek prowadzenia dokumentacji przez operatorów urządzeń i systemów ochrony przeciwpożarowej (szczegóły w infografice).
Potrzebne jest sporządzenie dokumentacji w formie Karty Urządzenia albo Karty Systemu Ochrony Przeciwpożarowej. - Rolnicy zadają nam wiele pytań w tej sprawie, ale na razie szukamy w naszej okolicy firm z certyfikatami F-gazowymi, które mogłyby wydać rolnikom takie „świadectwa moralności”, bo rolnik musi wiedzieć co zgłosić - dodaje Trojakowski. - A okazuje się, że jak zwykle kopiemy studnię, gdy pokazał się ogień. Prawo już obowiązuje, a ludzi z takimi certyfikatami brakuje. Serwisanci schładzalników mają problemy nawet z tym, żeby się na takie specjalistyczne kursy dostać.
Z formularzem do rejestru
Zatem niektórzy rolnicy powinni wypełnić formularz w Centralnym Rejestrze Operatorów Urządzeń i Systemów Ochrony Przeciwpożarowej. Gromadzone są w nim, w postaci dokumentów elektronicznych, Karty Urządzeń, Karty Systemów Ochrony Przeciwpożarowej oraz dane zawarte w tych kartach.
- To dotyczy głównie osób, które mają schładzalniki o pojemności co najmniej 1000 litrów - uważa prezes rypińskiej mleczarni. - Zatem w naszej mleczarni - jednej trzeciej dostawców.
- Obawiam się, że niektóre schładzalniki trzeba będzie wymienić - twierdzi Edmund Stanny, prezes Spółdzielni Mleczarskiej „Świecka” w Świeciu. - A skąd rolnicy wezmą na to pieniądze? Przecież sytuacja na rynku mleka jest wciąż trudna.